Parki tematyczne
fascynujących grup zwierząt jakie kiedykolwiek zamieszkiwały planetę – dinozaurów. Dinozaury fascynowały badaczy i oddziaływały na ludzką wyobraźnię niemal od chwili ich odkrycia w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku. Swą nazwę zawdzięczają brytyjskie-
K
mu przyrodnikowi Sir Richardowi Owe- nowi, który w 1842 nazwał je łącząc dwa greckie słowa deinos (straszny, przeraża- jący) i sauros (gad, jaszczur). Nadana na- zwa odzwierciedlała sposób postrzega- nia tych zwierząt jako niemal drugiego wcielenia bajkowych smoków, prehisto- rycznych potworów władających niegdyś naszą planetą. Zdawało się też oczywistą konsekwencją zdarzeń, iż te ociężałe, pry- mitywne stworzenia musiały przegrać konkurencję z szybkimi, inteligentnymi ssakami, których ukoronowaniem ewolu- cji jest człowiek. Ale czy to była prawda? Od 1968 roku, jeden z najwybitniej-
szych amerykańskich badaczy, Robert Bakker, zaczął zadawać kontrowersyj- ne pytania. Na przykład po co zmienno- cieplnym (zimnokrwistym) gadom spio- nizowane kończyny, pneumatyczne kości i w ogólnym zarysie niezwykle dynamicz- na architektura ciała? Owszem skamienia- łe kości można skleić z kawałków i usta- wić z pewną dowolnością rekonstrukcji, ale mimo to coś się w tym nie zgadzało i inspirowało Bakkera do zadawania kolej- nych pytań. Wiele z tych pytań pozosta- łoby bez odpowiedzi, gdyby nauka nie przyjrzała się innym skamieniałościom niż jedynie kościom – kopalnym tropom dinozaurów. To właśnie dzięki rozwojo- wi nowej gałęzi paleontologii badającej skamieniałe ślady stóp dowiedzieliśmy się, jaką postawę przyjmowały dinozau- ry podczas spoczynku, chodu, biegu, jak szybko się poruszały, gdzie żyły i wędro- wały, a nawet jak mogły wyglądać ich obyczaje społeczne. Badania nad śladami dinozaurów
w triasowych i jurajskich skałach Gór Świętokrzyskich, zapoczątkowane przez Władysława Karaszewskiego, kontynu- owane kolejno przez Gerarda Gierlińskie- go, Grzegorza Pieńkowskiego i Grzego- rza Niedźwiedzkiego, legły u podstaw nowego frontu badawczego stawiają- cego stare tematy w nowym świetle. Po latach, właśnie w okolicy tych znalezisk,
2010/6 (99) grudzień
orzenie naszego „produktu” sięgają głęboko w historii badań nad jedną z najbardziej
Jak powstają
w jednej z kolebek polskich dinozaurów, w Ostrowcu Świętokrzyskim, miała się na- rodzić nasza produkcja kreująca nową wi- zję pradawnych zwierząt. Hiperrealityczna rekonstrukcja pierw-
szego zwierzaka opartego na wszystkich możliwych danych naukowych była nie- zwykłym wyzwaniem, pomimo tego, iż już wówczas istniała na świecie różno- rodna produkcja modeli dinozaurów na potrzeby parków rozrywki. Oczywiście to nie były te rekonstrukcje, które wy- chodziły naprzeciw ambicjom naukow- ców. Powstające na świecie rekonstruk- cje miały za zadanie wyjść jedynie naprzeciw zainteresowaniu dinozau- rami wywołanemu filmem Spielberga, a bynajmniej nie ścigać się z nim w swej poprawności naukowej. Paradoksalnie, gdy na początku
2004 roku, na zachodnim wybrzeżu USA, powstawał „Park Jurajski” Spiel- berga, na drugim wybrzeżu, w Massa- chusetts Gierliński dokonywał odkrycia, które na zawsze miało zmienić naszą wizję dinozaurów. W dziewiętnasto- wiecznej kolekcji prof. Edwarda Hitch- cocka znalazł on odcisk brzucha di- nozaura z zachowa- nymi śladami piór! Następne lata przy- niosły kolejne zna- leziska pierzastych dinozaurów, tym ra- zem z Chin. Później dokonano nawet pomyślnej próby ustalenia pigmen- tu barwiącego te pióra. Powstały od- ważne teorie mó- wiące o sprzężeniu zwrotnym w ewo- lucji ptaków i dino- zaurów. Narodzi- ła się teza, zgodnie z którą część kredo- wych dinozaurów drapieżnych – ma- niraptorów, wywo- dziła się od pierwot- nych ptaków, które
dinozaury? Opowiada Tomasz Cielebąk
wtórnie utraciły zdolność fruwania. Za- częła zacierać się więc granica między tym co powszechnie nazywamy ptakami, a tym co zwykliśmy klasyfikować jako di- nozaury. W 2007 z inicjatywy firmy Publima
zawiązał się zespół wybitnych rzeźbia- rzy, grafików, technologów i anatomów
Gerard Gierliński
Prace nad eotyrannem w toku
Pracownia 89
Page 1 |
Page 2 |
Page 3 |
Page 4 |
Page 5 |
Page 6 |
Page 7 |
Page 8 |
Page 9 |
Page 10 |
Page 11 |
Page 12 |
Page 13 |
Page 14 |
Page 15 |
Page 16 |
Page 17 |
Page 18 |
Page 19 |
Page 20 |
Page 21 |
Page 22 |
Page 23 |
Page 24 |
Page 25 |
Page 26 |
Page 27 |
Page 28 |
Page 29 |
Page 30 |
Page 31 |
Page 32 |
Page 33 |
Page 34 |
Page 35 |
Page 36 |
Page 37 |
Page 38 |
Page 39 |
Page 40 |
Page 41 |
Page 42 |
Page 43 |
Page 44 |
Page 45 |
Page 46 |
Page 47 |
Page 48 |
Page 49 |
Page 50 |
Page 51 |
Page 52 |
Page 53 |
Page 54 |
Page 55 |
Page 56 |
Page 57 |
Page 58 |
Page 59 |
Page 60 |
Page 61 |
Page 62 |
Page 63 |
Page 64 |
Page 65 |
Page 66 |
Page 67 |
Page 68 |
Page 69 |
Page 70 |
Page 71 |
Page 72 |
Page 73 |
Page 74 |
Page 75 |
Page 76 |
Page 77 |
Page 78 |
Page 79 |
Page 80 |
Page 81 |
Page 82 |
Page 83 |
Page 84 |
Page 85 |
Page 86 |
Page 87 |
Page 88 |
Page 89 |
Page 90 |
Page 91 |
Page 92 |
Page 93 |
Page 94 |
Page 95 |
Page 96 |
Page 97 |
Page 98 |
Page 99 |
Page 100 |
Page 101 |
Page 102 |
Page 103 |
Page 104 |
Page 105 |
Page 106 |
Page 107 |
Page 108 |
Page 109 |
Page 110 |
Page 111 |
Page 112 |
Page 113 |
Page 114 |
Page 115 |
Page 116