search.noResults

search.searching

dataCollection.invalidEmail
note.createNoteMessage

search.noResults

search.searching

orderForm.title

orderForm.productCode
orderForm.description
orderForm.quantity
orderForm.itemPrice
orderForm.price
orderForm.totalPrice
orderForm.deliveryDetails.billingAddress
orderForm.deliveryDetails.deliveryAddress
orderForm.noItems
PROSTO Z UKOSA GDYBY KÓZKA MĄDRA BYŁA PO SZKODZIE


Niezwykle frapujące bywają pytania o przyczyny różnych kretyń- skich zachowań, które nam się przydarzają. Jeszcze bardziej in- teresujące są odpowiedzi na te pytania. O! Tych można wyliczyć sporo. Niewątpliwie jakąś tam rolę odgrywa nieszczęsny przy- padek. Nieszczęsny, bo ludzie nader chętnie przywołują go jako przyczynę swych niepowodzeń i nietrafnych decyzji.


Przy tym jeszcze przeważnie określają go mianem „nieszczęśliwego przypadku”. A on nieszczęsny, bo na ogół niczemu nie winien. No proszę się na przykład zastanowić, czy wynikiem przypadku jest taki a nie inny skutek głosowania w kwestii sławetnego Brexitu??? No raczej nie. Tymczasem słychać, że ow- szem, tak. Że za opuszczeniem UE głosowa- no, bo akurat małżonkowie się posprzeczali o przypaloną owsiankę, bo kot sąsiadów na- paskudził na ich angielskim trawniku, bo pies z rana głośno szczekał, lód do whiskey był za mało zimny a yorkshire pudding miał za słabo chrupiący wierzch; ale tak naprawdę, to wcale o opuszczenie Unii nie chodziło i najlepiej by- łoby to udowodnić w nowym referendum. No i pewnie znowu jakiś „głupi przypadek” coś by zamącił, bo ludzie do wszystkiego się przy- znają, ale nie do własnej głupoty i tego, że rzadko, bardzo rzadko są mądrzejsi po szko- dzie przez tę własną głupotę wyrządzonej.


Głupota, która rządzi naszymi decyzjami, mie- wa różne źródła. Zdarza się „pomroczność ja- sna” – czyli człowiek niby coś świadomie robi, a po chwili zastanawia się, jak mógł palnąć taką głupotę i dlaczego. Pewnie niejednemu Anglikowi towarzyszył ten stan podczas nie- dawnego głosowania. Pewnie też towarzy- szyła przekora, czyli coś, co u nas kwituje się powiedzonkiem o uszach odmrożonych na złość babci. Tyle, że to własne uszy, a nie uszy babci, a odmrożone nie są źródłem najmniejszej satysfakcji. Bywa głupota wyni- kająca z wrodzonej tępoty, nie pozwalającej na przewidywanie rzeczywistych skutków podejmowanych działań. To jak z tym góra- lem, którego przestrzegano by nie siedział na konarze, który właśnie odpiłowywał od pnia, bo spadnie. Góral nie uwierzył i rzeczywiście wraz z konarem zleciał, po czym zdumiony spojrzał na tego, który ostrzegał i z szacun- kiem zauważył: „Nic ino prorok!”. I wreszcie najgorszy rodzaj głupoty: głupota o pozorach wykształcenia i wiedzy, która przechodzi w przemądrzalstwo w rodzaju: „ja wiem najle- piej, bo wiem”. Wiem sam z siebie lub wiem, bo mi mądrzy powiedzieli. Ci mądrzy to naj- częściej mentorzy z brukowej prasy lub już gotowi adepci ich wiedzy.


Przed sławetnym brexitowym referendum za- pytano pewną mieszkankę małego angielskie- go miasteczka, jak będzie głosować? „Oczy- wiście za wyjściem” – stwierdziła – „bo przez Unię tu tylu imigrantów, głównie z Polski, a oni źle się zachowują, dogadać się z nimi nie można i to jest irytujące”. Potem zapytano jedną z przedstawicielek owych imigrantów. Faktycznie, prawie nie mówiła po angielsku, ale jakoś się z nią dogadano a ona stwierdzi- ła, że: „Wprawdzie głosować nie może, bo nie jest obywatelką Zjednoczonego Królestwa, ale gdyby mogła to oczywiście za wyjściem, bo przez Unię to tylko problemy z tymi imi- grantami…”. I tak to powiedzonko o „strzela- niu sobie w stopę” przekuwa się w czyn. Wi- dać dumni mieszkańcy Albionu także to lubią robić. A wydawali by się tacy racjonalni... Mimo obaw jednych a niecnotliwych nadziei innych Unia Europejska pewnie to wszystko przeżyje. Tak, jak na ogół przeżywa się ostry katar; dokuczliwy, ale przecież nie będący za- grożeniem życia. Tym, którzy woleliby, żeby


nie przeżyła – a jest ich u nas i tu i ówdzie, bez liku – proponuję spacer, wspomnienia i lekturę. Spacer po którejkolwiek miejscowo- ści, wspomnienie, jak wyglądała ona przed kil- kunastu laty i lekturę niezliczonej ilości tablic z jedną tylko sentencją: „Zbudowano dzięki funduszom z Unii Europejskiej”. A kiedy już ta fraza wystarczająco mocno wbije się w pa- mięć, to może niektórzy nawet odnajdą w so- bie jakiś ślad myśli i rozsądku.


MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH…


Mądrzy ludzie potrafią się czasami powygłu- piać; głupcy nie potrafią przestać się wymą- drzać…


Transakcja wiązana


Teściowa od Achima Pomocnego bardzo po- lubiła arbuzy. Któregoś dnia Achim przyniósł jej połówkę dużego arbuza. Teściowa wy- krzyknęła z radością:


- Pół życio bych dała za tyn kónsek arbuza!!! - To doczkejcie ino – ożywił się Achim – jo Wóm gibko prziniesa te drugie pół…


Rutyna jest zgubna dla małżeństwa


Rozmawia dwóch kolegów w pracy: - Erwin, czy to je prowda – pyta pierwszy – że wy sie z Twojóm babóm durch pierecie? - Nó przeca to normalne, niy? Ty sie Jorguś ze swojóm niy pieresz? - Nó ja… Ale czy to je prowda, że ty jóm bijesz krykóm (laską) a łóna ciebie nudelkulóm? - Nó i widzisz; to je niy cołkiym prowda. Bo my sie czynsto zamiyniómy…


Z czym do dzieci?


W młodszej klasie szkoły podstawowej ksiądz katecheta próbuje dzieciom wpoić, że przed zaśnięciem należy odmówić modlitwę. - No to powiedz – zwraca się do jednego z uczniów – co robisz przed pójściem spać? - Ja myję zęby – odpowiada uczeń. - To dobrze, to dobrze – pochwalił ksiądz, jed- nak nie całkiem z odpowiedzi zadowolony – a ty? – i wskazuje na innego ucznia. - Ja jeszcze powtarzam lekcje na następ- ny dzień… - Dobrze, dobrze – znów ksiądz chwali ucznia, ale widzi, że tym sposobem nie dojdzie do sedna, więc zmienia pytanie: - A co robią wasi rodzice przed zaśnięciem? Ty, Romeczku, powiedz… - Proszę księdza, przecież i ksiądz to wie, i ja to wiem – rezolutnie konstatuje uczeń – ale czy na pewno na takie pytanie powinien odpo- wiadać uczeń szkoły podstawowej???


W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ…


- Dlaczego mieszkańcy Grójca rozmawiają tylko podczas bezwietrznej pogody? - Bo nigdy nie rzucają słów na wiatr…


- Od kiedy sołtys Marklowic nosi okulary? - Od czasu, gdy chciał pięścią zabić muchę siedzącą na ścienie, a okazało się, że to był stary gwóźdź…


KONTAKTY 41 | KONTAKTY |


- Dlaczego sołtys Wąchocka ciągnie za sobą bronę, gdy wraca od kochanki? - Po to, żeby zatrzeć za sobą wszelkie ślady małżeńskiej zdrady…


- Dlaczego komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Kłaju zawsze ma przy sobie kor- kociąg? - To dla bezpieczeństwa, bo słyszał, że ktoś chce go nabić w butelkę…


- Dlaczego mieszkańcy Poraża przenieśli ule z pszczołami do domów? - To dla higieny; bo się niedawno dowiedzieli, że pszczoły zbiorą każdy pyłek…


Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH


Pewnego rabina zapytano: - Czy to prawda, że Żydzi na ogół odpowiada- ją pytaniem na pytanie? - A dlaczegóż by nie? – odpowiedział rabin.


W dawnych czasach, Jojne Weinberg, Żyd z dalekiej prowincji, przyjechał do Warszawy odwiedzić swojego krewnego, który rok wcze- śniej przeniósł się do stolicy. - I jak ci tu jest? – zapytał zaciekawiony po pierwszych powitaniach. - A jak ma być? Może byłoby nawet nieźle, ale ledwie rozejrzałem się w interesach, a tu choroba. I wyobraź sobie, przez niecałe dwa miesiące przechorowałem całe dwieście rubli! - Ajajaj!!! Taki pieniądz to wielka szkoda! – z żalem zaczął wykrzykiwać Jojne – I po co tobie była ta cała Warszawa? U nas, za taki pieniądz, to mógłbyś sobie spokojnie ze dwa lata pochorować…


W miasteczku zmarł skromny sklepikarz Abram. Właściwie żył z żoną na granicy ubó- stwa, ale przez większą część życia opłacał ubezpieczenie i nagle, wdowa po nim została majętną osobą. -Ajajaj! Coż to za parszywe szczęście – zawo- łała z płaczem, gdy wypłacono jej pieniądze – przez całe życie żyliśmy w nędzy i teraz, gdy wreszcie Pan Bóg dał nam bogactwo, to ten mój biedny Abram musiał akurat umrzeć!!!


ZAGADKA


- Co myśli pijak, któremu się śniło, że ma peł- ną butelkę, tylko szuka szklanki, żeby sobie do niej nalać i w tym momencie się budzi? - Ale ze mnie kretyn! Trzeba było pić „z gwin- ta”.


Jurek Ciurlok „Ecik”


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40  |  Page 41  |  Page 42  |  Page 43  |  Page 44