search.noResults

search.searching

dataCollection.invalidEmail
note.createNoteMessage

search.noResults

search.searching

orderForm.title

orderForm.productCode
orderForm.description
orderForm.quantity
orderForm.itemPrice
orderForm.price
orderForm.totalPrice
orderForm.deliveryDetails.billingAddress
orderForm.deliveryDetails.deliveryAddress
orderForm.noItems
Weronika to nieznana mi osoba. Znalazłem pewne ogłoszenie na la- tarnii w Berlinie. Niemiecki chłopak poznał podczas tańca jakąś dziew- czynę, która miała na imię Weronika i szuka jej wszędzie, bo tak sym- patycznie im się rozmawiało. Chce ją znaleźć i ja mu w tym pomagam w książce.


Trzymamy kciuki za pomyślne poszukiwania! Dziękuję!


Zawsze jestem gdzieś pomiędzy


Z dziennikarką i pisarką Emilią Smechowski rozmawiała Monika Sę- dzierska.


Zaledwie rok temu promowała Pani swą pierwsza książkę „Wir Strebermigranten” o emigracji do Niemiec. W sierpniu ukazała się Pani kolejna publikacja: „Rückkehr nach Polen“, która opo- wiada o Pani doświadczeniach po powrocie do Polski. Odnoszę wrażenie, że szybko Pani żyje.


Wiedziałam, że skoro chcę napisać książkę o Polsce, to muszę to zro- bić przed jesiennymi wyborami. Chciałam uchwycić tę bardzo intere- sującą sytuację w kraju. Zmusiłam się do tego, żeby pisać podczas pobytu w Polsce.


Co było pierwsze? Pomysł, by po 30 latach wrócić do Polski, czy żeby napisać książkę?


Od paru lat myślałam, żeby wrócić na dłużej do Polski. Nie tylko na urlop, czy zawodowo po research dla gazety, tylko po to, żeby tam żyć. Mieć mieszkanie, sklep, przedszkole dla córki. Prowadzić normal- ne, codzienne życie. Myślałam o tym bardzo często. Dopiero później zdecydowałam, żeby napisać drugą książkę. O tym, jak się tam żyje.


Dlaczego Gdańsk, a nie jakieś inne miasto?


Mam rodzinę w Gdańsku. Babcia i dziadek już nie żyją, ale mam cio- cię, kuzyna i kuzynkę. Wiedziałam, że skoro przyjadę do Polski sama z córką, to będę potrzebować pomocy. Po drugie, Gdańsk bardzo mi się podoba. Bardzo dobrze się tam zawsze czułam na urlopie. Nie za bardzo lubię Warszawę. Nie chciałam żyć w stolicy, bo jak chce się zrozumieć Niemcy, to też nie jedzie się do Berlina. Berlin to nie Niem- cy, a Warszawa to nie Polska, więc nie chciałam tam mieć swojej bazy. Jeździłam po całym kraju, ale chciałam żyć w mniejszym mieście.


Miała Pani 5 lat, kiedy wyjechała Pani z rodzicami z Wejherowa do Berlina Zachodniego. Nie znała Pani życia w Polsce. Co było największym zaskoczeniem podczas rocznego pobytu?


Że kraj jest tak podzielony. Ludzie już nie rozmawiają ze sobą, nie kłócą się. Czytałam o tym w niemieckiej i polskiej prasie, że kraj jest podzielony i wyobrażałam sobie, może trochę naiwnie, że ludzie kłócą się na ulicy, że jest debata. Że są tematy ważne dla ludzi, ale tego nie ma. Jest raczej milczenie. Każdy wie, po której stronie stoi i to mu wystarcza.


Zdziwiło Panią, że w polskich domach rzadko rozmawia się o po- lityce?


Tak, nie rozmawia się w ogóle. Albo rozmawia się z tymi, którzy mają takie samo zdanie. To nie jest kłótnia, debata, dyskusja. Nie ma mo- tywacji, żeby przekonywać kogoś do swoich racji. Każdy czuje się do- brze po swojej stronie, ma swoje media, swoich bohaterów i to wystar- cza. To mnie bardzo zdziwiło.


Jak Polacy traktowali niemiecką dziennikarkę, która pisze o Pol- sce?


Problem w tym, że nie jestem wyłącznie niemiecką reporterką lecz polsko-niemiecką. Dla niektórych ludzi jestem zdrajcą, ponieważ wy- jechałam z kraju. Rozpoznają to, kiedy mówię po polsku, bo mam nie- miecki akcent i czasem brakuje mi słów. Do tego jestem dziennikarką, a dziennikarzom w Polsce trudno dotrzeć do ludzi. Potrzebowałam dużo czasu, żeby ludzie zrozumieli, że ja się interesuję Polską, że nie zależy mi na szybkich cytatach, tylko naprawdę chcę zrozumieć.


Czego się Pani dowiedziała z tych rozmów?


Kiedy spotkałam się z rolnikiem we wschodniej Polsce to byłam za- skoczona, że ludzie są otwarci. Ten rolnik chciał wiedzieć jaka jest sytuacja z uchodźcami w Niemczech, dlaczego uważam, że uchodź- cy nie są takim dużym problemem. Nawiązała się rozmowa. Tego się nie spodziewałam.


Po zabójstwie prezydenta Pawła Adamowicza była Pani w Gdań- sku. Napisała Pani wtedy: „Po raz pierwszy czuję się Polką, gdań- szczanką”. To był przełom?


Cały czas w Polsce czułam się reporterką, która patrzy na świat z dy- stansem, choć zawsze próbuje zrozumieć, co widzę. Przez cały rok trzymałam dystans. Kiedy doszło do zabójstwa byłam w Gdańsku. Śle- dziłam wiadomości w domu i zastanawiałam się, co się stało. Kiedy wyszłam z córką na starówkę, było tam mnóstwo ludzi. Obserwowa- łam ten tłum, robiłam notatki. Ludzie płakali, z głośnika leciała piosen- ka The Sound of Silence. W tym momencie w tłumie zrozumiałam, że ten dystans to jest fake, że jednak jestem Polką. Nie chciałam już być niemiecką reporterką, która pisze książkę po niemiecku. Zrozumiałam, że ta sytuacja była okropna, trudna i smutna.


Dlatego w podtytule książki użyła Pani słowa Heimatland? Polska jest heimatem?


To jest kraj mojego dzieciństwa. Bardzo tęskniłam za Polską przez lata. To była łatwa tęsknota, bo tęsknić jest łatwo. Nie trzeba wyjeż- dżać, żyć, można po prostu tęsknić. Ja tęskniłam za babcią, za rybą, za morzem i za dzieciństwem. Po powrocie do Polski stwierdziłam jed- nak, że to nie jest ten sam kraj, kraj mojego dzieciństwa.


Ile polskości odkryła Pani w sobie?


Ja zawsze jestem pomiędzy. Czasami czuje się bardziej Polką, cza- sami Niemką, ale nigdy nie jestem po jednej stronie. Zrozumiałam, że Polska to kraj, który bardzo kocham i chętnie tam jestem, ale koło się nie zamknęło. A tego właśnie oczekiwałam, że przyjadę do domu i coś się zamknie, coś się skończy. Ale tak nie było. Zrozumiałam, że to może nigdy nie nastąpić. Ludzie, którzy są uchodźcami, czy migran- tami, zawsze będą pomiędzy.


Wyjechała Pani z 4-letnią córką, która nagle znalazła się w obcym świecie, tak jak Pani 30 lat temu. Nie bała się pani tego ekspery- mentu?


Myślałam o tym, że córka jest w podobnym wieku, że też ją wyrywam z Berlina. Zastanawiałam się, czy to dla niej będzie szokiem, czy nie, ale myślę, że dla mnie wyjazd był trudniejszy, bo rodzice zadecydo- wali, że nie możemy w Niemczech mówić po polsku. To był dla mnie duży problem. Teraz skupiłam się na tym, żeby nie powtarzać tego błę- du w Polsce i moja córka, jeśli chce, może rozmawiać po niemiecku. Nie musi wybierać między jednym językiem a drugim. Może używać obu języków.


Najczęściej udziela pani wywiadów po niemiecku. Kiedy roz- mawiamy o Pani książce po polsku jest Pani inną Emilią czy tą samą? W którym języku czuje się Pani bardziej sobą?


Zawsze czuję się bardziej sobą, kiedy mówię po polsku, nawet jeśli zdarzają się błędy. Teraz trochę się zmieniło, bo mam wrażenie, że mówiąc polsku, jestem bardziej dzieckiem, bo to język, którego na- uczyłam się w dzieciństwie. Z kolei niemiecki jest językiem mojej pracy, w którym też piszę. O wiele lepiej mogę się wypowiadać po niemiecku na trochę trudniejsze tematy. Zmieniło się to, że się już nie wstydzę, choć wstyd długo mi towarzyszył. Najpierw wstyd bycia Po- lką w Niemczech, później wstyd, że już nie umiem mówić tak dobrze po polsku jak kiedyś i robię błędy. Już miałam dosyć tego wstydu!


Wróciła Pani do Niemiec. Jeździ pani między Hamburgiem a Gdańskiem. Tęskni Pani za Polską?


Brakuje mi Gdańska, bo zakochałam się w tym mieście. Brakuje mi morza. Gdańsk bardzo mi się podoba, bo nie jest za duży ani za mały. Bardzo dobrze się tam żyje.


Emilia Smechowski - rbb/Monika Sedzierska Dziękuję za wizytę w studiu COSMO - Radio po polsku! KONTAKTY | 24 KONTAKTY |


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40  |  Page 41  |  Page 42  |  Page 43  |  Page 44