search.noResults

search.searching

dataCollection.invalidEmail
note.createNoteMessage

search.noResults

search.searching

orderForm.title

orderForm.productCode
orderForm.description
orderForm.quantity
orderForm.itemPrice
orderForm.price
orderForm.totalPrice
orderForm.deliveryDetails.billingAddress
orderForm.deliveryDetails.deliveryAddress
orderForm.noItems
Naszą mekką był Berlin Zachodni


Gościem Macieja Wiśniewskiego w studiu radia COSMO po polsku była Joanna Czapska - germanistka, tłumaczka, socjolożka oraz działaczka środowisk imigranckich i lesbijskich w Berlinie.


Przyjechała pani do Berlina w 1981 r. Dlaczego zdecydowała się Pani na przeprowadzkę z rodzinnej Warszawy?


To miłość przyprowadziła mnie do Berlina Zachodniego. Byłam mło- dą lesbijką i po prostu zakochałam się. Z moją orientacją seksual- ną w Polsce nie potrafiłam sobie dać rady. Brakowało mi wzorców i wsparcia. Czułam się samotna, niezrozumiana, a nawet niezbyt nor- malna.


Pani orientacja kształtowała się w latach 60. i 70. W ówczesnej Polsce homoseksualizm był tematem tabu.


Przeraża mnie to, z jaką nienawiścią i z jaką agresją traktowani są ci młodzi ludzie w Polsce.


Obecnie pracuje Pani w centrum „Rad und Tat: Offene Initiati- ve Lesbischer Frauen“ w Neukölln, które w tym roku obchodzi 30-lecie działalności.


„Rad und Tat” powstało tuż przed zjednoczeniem Niemiec jako cen- trum pomocy dla lesbijek ze szczególnym uwzględnienien tych ko- biet, które są już stare bądź mają problem z poruszaniem się. Dziś oprócz poradnictwa psychosocjalnego, poradnictwa dla osób, które są niepewne swojej orientacji, wsparcia grup coming out, mamy też specjalny program dla pań starszych lub ograniczonych ruchowo na tyle, że same nie mają możliwości utrzymywania kontaktów ze środo- wiskiem lesbijskim. Ja koordynuję grupę ok. 20, 30 dziewczyn i pań, które swój wolny czas poświęcają na spotkania np. ze starszymi les- bijkami, które mieszkają same, a mają potrzebę kontaktu i rozmowy. Nasze panie odwiedzają je w domach starców, wychodzą na spacery, utrzymują z nimi kontakt, przychodzą razem z nimi do „Rad und Tat” na nasze imprezy kulturalne. Działa to wspaniale. Młode dziewczyny darują starszym kobietom swój czas, a jednocześnie same z pierw- szej ręki dowiadują się, jak wyglądało życie lesbijek przed 50ciu, 60ciu laty.


Dziękuję za rozmowę.


Lód to towar coraz bardziej deficytowy


Satyryczny magazyn “Gaulojzes Golana” Klubu Polskich Nieudaczni- ków za pośrednictwem anteny radia COSMO po polsku w tym roku ratuje Ziemię przed ekologiczną zagładą. “Rozmowa z ciekawym człowiekiem” to jeden z elementów magazynu:


Joanna Czapska - rbb/Maciej Wiśniewski


To był temat tabu, lęku i wielkiej samotności. Ale dość szybko we- szłam w kontakt z niemieckimi feministkami. Jako studentka podczas wakacji byłam opiekunką grup niemieckojęzycznych, które przyjeż- dżały do Polski. Poznałam dziewczyny z Berlina Zachodniego, w jed- nej z nich się zakochałam i po ukończeniu studiów zdecydowałam się na przyjazd do tego miasta. To był dla mnie idealny krok. Dość szybko trafiłam do organizacji, która wówczas nazywała się Stowarzyszenie Homoseksualnych Kobiet i Mężczyzn. Pod wspólnym dachem prowa- dziliśmy pracę z tym środowiskiem. Pracowałam tam, jednocześnie studiowałam socjologię na Wolnym Uniwersytecie i przez pierwsze lata w Berlinie dojrzewała moja lesbijska tożsamość.


Jak wyglądało tamto środowisko w Berlinie Zachodnim w la- tach 80.?


Berlin Zachodni lat 80. był wspaniałą wyspą otoczoną murem i mekką dla najrozmaitszych indywiduów. Przyjeżdżało tu mnóstwo młodych ludzi, którzy chcięli uniknąć służby wojskowej. Mur otaczał, ale mur również chronił. Berlin Zachodni był miastem nieco zaniedbanym, ale stwarzał wiele możliwości rozwoju: artystycznego, kulturalnego, naukowego, no i seksualnego. Środowisko lesbijskie i gejowskie w Berlinie Zachodnim kwitło. Było wiele lokali, dyskotek, kawiarni, restauracji wyłącznie dla kobiet. Dziś o tym w ogóle nie ma mowy. Było stowarzyszenie, o którym wspominałam, które prowadziło po- radnictwo dla gejów i lesbijek, pomagając im również po prostu wyjść z szafy, czyli dokonać coming outu.


Nie było wówczas problemu dyskryminacji?


Ten problem istniał również wtedy, ale to środowisko było wówczas tak liczne, że zawsze była możliwość znaleźć się w grupie osób o po- dobnej orientacji, znaleźć miejsce, w którym tej dyskryminacji nie było. W tej chwili w Berlinie mamy tylko jedną kawiarnię wyłącznie dla kobiet. Sytuacja jest nieporównywalna z okresem lat 80. Oczywiście wiele się zmieniło, np. określenie tego środowiska – LGBTI. Jesteśmy więc wiekszą grupą, jesteśmy bardziej widoczni, bardziej akceptowa- ni, mamy możliwość zawierania jednopłciowych związków małżeń- skich. Ale z drugiej strony jeśli chodzi o homofobię i dyskryminację, to zmieniło się niezbyt wiele. Jest więcej tolerancji, ale w przestrzeni publicznej jest też więcej homofobicznego klimatu i ataków na gejów, lesbijki czy osoby trans.


A jak pani odbiera ataki na homoseksualistów w Polsce?


Dobry wieczór Państwu, w naszej audycji, “Rozmowa z cieka- wym człowiekiem”, moim gościem przy mikrofonie, a Państwa gościem przy odbiornikach jest Pani Wiktoria Madziak, członek zarządu firmy Lodex, dobry wieczór.


Dobry wieczór. Czym zajmuje się Lodex?


No cóż, w sumie produkcją lodu. Oczywiście na ogromną skalę. Ale początki nie były tak ogromne.


To prawda, zaczynaliśmy w garażu. Dzikie lata 90. Pierwsze puby potrzebowały lodu do drinków. 4 zamrażarki przywiezione z RFN-u i odmrożone palce. To był początek. Gastronomia szybko rosła, a z nią zapotrzebowanie na lód. Wynajęliśmy dwie hale produkcyjne i za- częliśmy produkować lód na dużą skalę.


Dla ciągle rosnącej gastronomii?


Nie tylko. Z lodu robiliśmy śnieg. Ten sprzedajemy do dziś w Tatry, Beskid Niski, Bieszczady i Karkonosze. To na rynku rodzimym, ale naszymi głównymi odbiorcami są kraje alpejskie. Pogoda ich nie rozpieszcza, a turysta jest wymagający. To dopiero interes. A będzie jeszcze lepiej!


Cóż za zaradność!


Tutaj mniej zaradność, a bardziej klimat nam pomaga. A właściwie globalne ocieplenie. Nasze nowe fabryki produkują 24h na dobę, 7 dni w tygodniu lód, którym wypełniamy luki w topniejących lodow- cach.


I to pomaga?


Jeszcze nie wiemy, ale zapotrzebowanie jest ogromne. Właśnie sta- wiamy kolejne fabryki. Problem mamy tylko z energią. Produkcja lodu wymaga dużo prądu.


Ojej. To straszne.


Właściwie nie. Im więcej zużywamy energii, tym wyraźniejsze zmiany klimatyczne, tym szybciej topnieją lodowce, tym większe zapotrzebo- wanie na lód, tym większe nasze zyski.


I tym pozytywnym akcentem żegnam się z Państwem. Moim go- ściem przy mikrofonie była Pani Wiktoria Madziak, członek za- rządu koncernu Lodex . Dziękuję bardzo za rozmowę.


KONTAKTY | 25 KONTAKTY |


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40  |  Page 41  |  Page 42  |  Page 43  |  Page 44