search.noResults

search.searching

dataCollection.invalidEmail
note.createNoteMessage

search.noResults

search.searching

orderForm.title

orderForm.productCode
orderForm.description
orderForm.quantity
orderForm.itemPrice
orderForm.price
orderForm.totalPrice
orderForm.deliveryDetails.billingAddress
orderForm.deliveryDetails.deliveryAddress
orderForm.noItems
jest zabierane czasowo do ośrodka. Ale Jugendamt to jest również zapi- sywanie dziecka do przedszkola i alimenty. Pojęcie Jugendamt, którego się tak wszyscy boją, dotyczy tylko tej małej komórki, która ma obowią- zek dbania o dobro dziecka i w imieniu dziecka stara się wyegzekwować od rodziców, żeby dobrze sprawowali opiekę i to jest wszystko.


Nie taki Jugendamt straszny


Z psycholożkami Janiną Linek i Danutą Stokowski rozmawia Moni- ka Sędzierska.


Mają Panie ogromne doświadczenie w pomocy psychologicznej i są Panie najprawdopodobniej najdłużej działającymi w Berlinie polsko- języcznymi psycholożkami. Ile lat pracują Panie w tym zawodzie?


Danuta Stokowski: W Berlinie od prawie 30 lat, studiowałyśmy razem w Polsce.


Janina Linek: Nasza poradnia GbR „Psycholog rodzinny” działa od pra- wie 20 lat.


DS: Ale przedtem jeszcze działałyśmy w Jugendhilfe i pomocy psycholo- gicznej, każda na własną rękę. Przyjechałyśmy tutaj 30 lat temu i od tego czasu pracujemy w Niemczech w pomocy psychologicznej. Przedtem robiłyśmy to w Polsce.


Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się polskie rodziny do psychologa? Co najbardziej nam doskwiera?


DS: Najczęściej zdarzają się rodzice, którzy przywieźli tutaj dzieci i jakby wykorzenili je z Polski. Wzięli je na którymś tam etapie nauki szkolnej czy przedszkolnej i te dzieci mają bardzo duże trudności, żeby się tu odnaleźć. Idą do pierwszej klasy i – nawet jeśli uczęszczają do Willkom- mensklasse – to tęsknią za swoimi przyjaciółmi, za babcią i dziadkiem, którzy zostali w Polsce. Z dobrego ucznia robi się osoba, która zaczyna chodzić na wagary. Bo nie rozumie języka, bo nie jest już taka dobra, bo nie spełnia oczekiwań swoich rodziców.


JL: Ja myślę, że to są kłopoty z integracją w nowym miejscu zamieszka- nia, związane z nowymi zwyczajami, nowym językiem, nowym miejscem pracy. Wiele kobiet przyjeżdża do Berlina, ponieważ ich mężowie znaj- dują tu pracę, ale same nie pracują. Zajmują się wychowywaniem dzieci albo i nie. Nie mają zajęcia. W związku z tym mają utrudnione kontakty towarzyskie, kontakty z innymi kobietami. Na szczęście jest dziś wiele stowarzyszeń, takich jak „Polki w Berlinie”, które pomagają takim kobie- tom.


Oferują Panie tzw. ambulatoryjną pomoc wychowawczą. Jest to po- radnictwo bezpłatne i prowadzone po polsku. Jakie warunki trzeba spełnić, żeby skorzystać z tej pomocy?


DS: Do pomocy zobowiązany jest Urząd ds. Dzieci i Młodzieży, czyli Jugendamt. Jeżeli rodzina zgłosi takie zapotrzebowanie ze względu na problemy wychowawcze z dziećmi, to należy udać się do Jugendamtu do działu „Regionale Dienste”. Tam zapada decyzja, jaka pomoc była- by najkorzystniejsza, ponieważ jest kilka rodzajów takiej pomocy. Wtedy rodzice maja prawo wybrać, kto im takiej pomocy udziela. Mogą wybrać pomoc w języku polskim, bo mamy uznanie przez senat Berlina.


No tak, ale padło tutaj słowo Jugendamt, które wśród Polaków wy- wołuje dużo emocji. U niektórych sam kontakt z Jugendamtem bu- dzi strach. Czy jest się czego bać?


JL: Ja myślę, że ten strach przed Jugendamtem nie jest taki ogromny, jak przed laty. Oczywiście nadal słyszymy, że w Polsce pisze się złe rzeczy o Jugendamtach, ale Polacy obecnie mieszkający w Berlinie sami popra- wiają te informacje i tłumaczą, że Jugendamt nie jest tylko od zabierania dzieci. Nie zaprzeczam, że rzeczywiście zabierane są dzieci, ale tylko wtedy, kiedy zdaniem Jugendamtu w domu dzieje się krzywda i rodzice niewystarczająco spełniają swoje obowiązki rodzicielskie. Wtedy dziecko


Wyjaśnijmy, kiedy Jugendamt może podjąć decyzję o odebraniu dziecka rodzicom.


DS: Dzieci są zabierane tylko w skrajnych przypadkach. Jugendamt sam nigdy dzieci nie odbiera. Urząd ten ma prawo w dramatycznej sytuacji zapewnić dziecku schronienie i opiekę na 48 godzin, ale o tym, czy zo- staną odebrane prawa rodzicielskie, decyduje sąd.


JL: Myślę, że rodzice często o tym nie wiedzą, że nie Jugendamt zabiera dzieci. Oczywiście fizycznie to tak wygląda, że przychodzi dwóch pra- cowników z Jugendamtu, ponieważ zawsze przychodzą dwie osoby i za- bierają dzieci z domu, przewożąc je do ośrodka, ale teoretycznie decyzję podejmuje sąd. Jugendamt często oferuje rodzinie inne formy pomocy, np. pomoc wychowawczą, ale jeśli rodzice nie zgodzą się na przyjęcie takiej pomocy, wtedy sprawa jest kierowana do sądu i sąd decyduje, czy dziecko wróci do rodziców i pod jakimi warunkami. Są to zawsze przykre sytuacje, ale odebranie dzieci najczęściej zdarza się w rodzinach, w któ- rych dobro dziecka naprawdę jest zagrożone. Są to rodziny alkoholików, gdzie dzieci są niedożywione, głodzone, żyją w okropnych warunkach. Nikt nie zabiera dzieci z domu z powodu tego, że ktoś uderzył dziecko, krzyknął na nie dwa razy, czy nie było ono w szkole. Celem tego „zabra- nia”, a właściwie „przekazania opieki” jest doprowadzenie do tego, by w jak najszybszym czasie dziecko wróciło znowu do domu.


DS: To jest też w zasadzie forma pomocy wychowawczej. To jest sta- cjonarna pomoc wychowawcza, a my udzielamy ambulatoryjnej pomo- cy wychowawczej.


JL: Również o nas się mówi złe rzeczy, jako że przyczyniłyśmy się do tego, ale my jedynie możemy pomagać i naprawdę każdemu dziecku życzymy, żeby jak najszybciej wróciło do dobrze funkcjonującej rodziny. My nie mamy wpływu na to, czy dziecko szybciej wróci do domu czy nie.


Prawicowe media w Polsce zarzucają Jugendamtowi dyskrymino- wanie rodziców ze względu na narodowość. Pojawiają się zarzuty o germanizowanie polskich dzieci. Czy Panie w swojej pracy spo- tkały się z polskimi rodzinami dyskryminowanymi przez niemiec- ki Jugendamt?


DS: My osobiście w naszej długoletniej praktyce nie spotkałyśmy się z czymś takim i już sam fakt, że mamy pozwolenie na pracowanie z ro- dzinami po polsku mówi chyba sam za siebie.


JL: Mogę tylko to potwierdzić, bo nie wydaje mi się, że jest jakaś dys- kryminacja. Poza tym mówi się o zabieraniu dzieci z polskich rodzin. Nie mam tutaj żadnych danych statystycznych, ale myślę, że polskich dzieci jest dużo mniej w ośrodkach niż dzieci innych narodowości.


Sprawa Jugendamtów otarła się ostatnio również o Parlament Eu- ropejski.


DS: Wiemy, że ci rodzice są zrzeszeni prawnie w jednej organizacji, są to ludzie, którzy przekręcają fakty.


Co przekręcają? DS: Na przykład mówią o dyskryminacji.


JL: Myślę, że najważniejsze jest dobro dziecka. To dobro dziecka często inaczej rozumiane jest w różnych rodzinach, być może nawet inaczej narodowościowo. Oczywiście nie jest dobrem dziecka przebywanie poza domem, ale dzieci mają prawo do spokojnego życia i rozwoju. Można się z tym nie zgodzić, że akurat Jugendamt takie normy wystawia, ale właściwie jest to Karta Praw Dziecka, która w różnych krajach jest inna. Np. Szwecja jest pod tym względem bardzo rygorystyczna.


DS: W Niemczech do Jugendamtu może się zgłosić zarówno samo dziecko, jak i nauczyciele. Młodzież często korzysta z tego przywileju i widząc, że rówieśnikom w domu dziecka czy rodzinie zastępczej nie jest aż tak źle, sama zgłasza się do Jugendamtu.


Na ile Panie mają kontakt z Jugendamtem?


DS: Czasami w sądzie mamy coś do powiedzenia, ale Jugendamt przede wszystkim kontaktuje się z nami, jeżeli widzi szansę na poprawę w rodzinie, żeby nie zabierać dzieci. Prewencyjnie proszą nas o pomoc, żeby nie musieć zabierać dziecka. I nam się już wielokrotnie udało zapo- biec zabraniu dziecka.


Być może wkrótce zmieni się sytuacja polskich dzieci odebranych rodzicom w Niemczech, bo Jugendamt będzie mógł przekazywać je polskim rodzicom zastępczym. Już od jakiegoś czasu trwa akcja informacyjna polskiej ambasady, skierowana do potencjalnych pol- skich rodzin zastępczych, ruszył też program w Nadrenii zainicjo- wany przez Thorstena Klute. Jak Panie oceniają te szanse?


Janina Linek i Danuta Stokowski / foto: AIEH Berlin KONTAKTY | 22 KONTAKTY |


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40