search.noResults

search.searching

dataCollection.invalidEmail
note.createNoteMessage

search.noResults

search.searching

orderForm.title

orderForm.productCode
orderForm.description
orderForm.quantity
orderForm.itemPrice
orderForm.price
orderForm.totalPrice
orderForm.deliveryDetails.billingAddress
orderForm.deliveryDetails.deliveryAddress
orderForm.noItems
CO? GDZIE? KIEDY?


NOWY POLSKO/NIEMIECKI BAR W BERLINIE


w weekendy live muzyka lub DJ miła atmosfera


PROSECCO DLA KOBIET 2 EURO


Jungstrasse 29, 10247 Berlin, Friedrichshain 3 minuty od U-Bahn Samariterstrasse niedziela/poniedziałek zamknięte


facebook.com/BarzeitBerlin Instagram BARZEIT wykonanie: Archiwum Zespołu Mazowsze


żyję w zabójczym tempie, starając się nie zakrztusić planami na najbliż- sze miesiące, nie potknąć o własne nogi, goniąc za marzeniami, nie za- chłysnąć obietnicami danymi samej sobie co do nowych, lepszych dni. Bo z tyłu głowy kołacze mi się ta natrętna, przeraźliwa, niepokojąca myśl, że może to jednak nie żart. Że może ten pędzący czas to jedyne, co jest mi dane. I nie mam na myśli tego życia, ale tak w ogóle. I kiedy w wolnej chwili, gdy akurat nie zarabiam na urlop, nie pracuję 160% normy, by po- tem móc nie pracować wcale, albo liczę każdy grosz, by nie musieć liczyć w przyszłości, w wolnej chwili, kiedy naprawdę nie robię nic, ta myśl parali- żuje mnie doszczętnie i nie pozwala usiąść w ulubionym kącie mieszkania z nogami na kaloryferze, z ciepłą herbatą w ręce i po prostu być. Nie, ta myśl każe mi wstać, biec, robić, działać, organizować, zmieniać – robić cokolwiek, ale za żadne skarby świata nie pozwolić sobie nie robić nic, by przypadkiem nie zmarnować choć jednej chwili z tych obiecanych, lecz raczej oszukańczych 365 dni. Wypełniam więc kalendarz planami podróży – szczegółowy-


mi co do godziny, by absolutnie nie było czasu na nudę. Od momentu wylotu z Berlina, do momentu pourlopowego wejścia do biura. Planami ciekawych eventów – nie zawsze mnie interesujących, ale poszerzających horyzonty, pozwalających poznać nowe miejsca, planami kursów rozwo- jowych – niepotrzebnych, niekoniecznych, ale pozwalających zabić wy- rzuty, że nie robię nic. Wyrzuty te jednak słyszy jedynie moje sumienie, ja natomiast słyszę inne – znów nie masz dla mnie czasu, dlaczego nie wyjdziesz z nami na kolację po pracy? Dlaczego wiecznie się spieszysz, usiądź na chwilę na tyłku! Naprawdę zarezerwowałaś na spotkanie ze mną 45 minut? Długo nie rozumiałam, co tak oburza moich znajomych, nie wiedziałam, skąd rozczarowanie widoczne na twarzach moich bliskich. Wypełniałam dni planem ze szczelnie zapełnionego kalendarza. Wydawa-


|


mnie w żywe oczy? Czy tylko mnie ktoś ukradł co najmniej kilka miesięcy z 2018 roku? Czy tylko mój rok minął znacznie szybciej niż obiecane 365 dni? Czasem dałabym sobie rękę obciąć, że moje życie to reality show z nierealnie przyspieszonym tempem akcji. Czasem myślę, że ktoś zaraz uszczypnie mnie w ramię i powie: hej, to był żart, tylko próba generalna – teraz idź, żyj swoim tempem. Tempem, które pozwala naprawdę cieszyć się każdym z tych obiecanych nam 365 dni. Tymczasem jednak, czekając na to magiczne przebudzenie,


Znowu nowy rok. Znowu styczeń. Znowu presja chę- ci zaczynania od nowa. Znowu poczucie, że te kolej- ne 365 dni należy wykorzystać najlepiej, jak to możli- we. Wszyscy wokół snują plany na ten nowy, miejmy nadzieję lepszy rok. A ja z niepokojem rozglądam się dookoła i szukam na twarzach znajomych po- twierdzenia tego, co od kilku lat czuję w styczniu... Czy tylko ja mam wrażenie, że czas drwi sobie ze


FELIETON


ło mi się, że to przepis na sukces – wcisnąć w te 365 dni jak najwięcej, wykorzystać czas do maksimum możliwości, nie zmarnować ani chwili.


ska powtarza za jakimś myślicielem, że marzenie bez planu na jego realizację pozostanie jedynie marzeniem. Może i ma rację. Może py- tanie, które należy sobie zadać, to nie, jak osiągnąć sukces, a raczej – co on dla mnie oznacza? Czym jest dla mnie sukces? Bronnie Ware po kilku latach towarzyszenia umierającym w ostatnich tygodniach ich życia przygotowała listę pięciu głównych rzeczy, których żałują ludzie na łożu śmierci. Nie ma tam egzotycznych wakacji, fantazyjnych wy- staw czy dodatkowych kursów rozwojowych. Są za to bliscy – żal, że nie mówiło się im wystarczająco często, że się ich kocha. Są znajomi – żal, że nie spędzało się z nimi dość czasu. Są uczucia i żal, że tłu- miło się je w sobie, goniąc za czymś, co pozwoliłoby uciec od siebie samego. Za karierą, za pieniędzmi, za lepszym standardem życia – za źle rozumianym sukcesem. Na mojej zeszłorocznej liście noworocznych postanowień


znalazło się 16 punktów podzielonych na cztery kategorie: rozwój, podróże, nowe umiejętności, inspiracje. Gdy znalazłam ją w listopa- dzie 2018 roku, z przerażeniem zorientowałam się, że skreślić mogę jedynie 6 punktów. Z jeszcze większym przerażeniem uświadomiłam sobie, że wcale nie jest mi z tego powodu źle. Do grzechów i grzesz- ków dorzucić mogę licznie opuszczone zajęcia z jogi, bo wolałam iść z koleżankami na świąteczny jarmark i te z niemieckiego, bo wolałam ze znajomymi spacerować brzegiem kanału. Nie pojechałam też na wszystkie weekendowe zjazdy studiów podyplomowych, bo wolałam gościć u siebie rodzinę. Odpuściłam planowany kilka miesięcy wcze- śniej wyjazd za granicę, bo okazał się pokrywać z imprezą urodzinową przyjaciółki. Żyję? Żyję. Gorzej? Nie sądzę. Porażkę związaną z realizacją zeszłorocznych planów po-


stanowiłam tym razem przekuć w plan na sukces. Zupełnie nowy plan na zupełnie nowy sukces. Owszem, kupię kalendarz i zapiszę w nim najważniejsze plany. Te, które sprawiają, że jestem z siebie zadowolo- na, że wyrzuty sumienia nie spędzają mi snu z powiek. Jednak pozwo- lę sobie również na puste miejsca w agendzie – na dni z bezsennymi nocami, przegadanymi, przetańczonymi, spędzonymi z tymi, których kocham. Pozwolę sobie na soboty przegadane z przyjaciółką nad nie- zliczoną ilością herbat zamawianych w ulubionej kawiarni. Odkurzę kupowane przez siebie nagminnie filiżanki i z każdej z nich wypiję choć jedną kawę na swoim balkonie. Wyciągnę sprezentowane mi w ostat- nim roku książki i przeczytam je, wylegując się na kanapie. I odpalę wszystkie seriale, które polecili mi znajomi w pracy. W tym roku będę mieć czas na wszystko. Będę mieć czas dla siebie i na to, co sprawia mi przyjemność. Będę mieć czas dla siebie i dla bliskich. Bo ja i oni, razem, to mój największy sukces.


Anna Burek KONTAKTY | 4 KONTAKTY Myślałam, że dobry plan to klucz do sukcesu. Chodakow-


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40  |  Page 41  |  Page 42  |  Page 43  |  Page 44