search.noResults

search.searching

dataCollection.invalidEmail
note.createNoteMessage

search.noResults

search.searching

orderForm.title

orderForm.productCode
orderForm.description
orderForm.quantity
orderForm.itemPrice
orderForm.price
orderForm.totalPrice
orderForm.deliveryDetails.billingAddress
orderForm.deliveryDetails.deliveryAddress
orderForm.noItems
Czas płynie,


my przemijamy Nowy Rok różnie nastraja. Jednak tego, czego nie możemy jemu odebrać to jego wyjątkowość, bez względu na ujemny czy dodatni potencjał.


I myślę, że jest on mocno związany z naszym nastawieniem do przemijania, które czy tego chcemy czy nie, obiektywnie istnieje i dotyka każdego z nas. Ostatnio wiele nad tym rozmyślałam, być może dlatego, że w Nowym Roku kończę kolejną okrągłą dziesiątkę swojego życia. A rozmowy ze starymi przy- jaciółmi z podstawówki utwierdziły mnie, że nie jestem w tych rozmyślaniach osamotniona. Po przekroczeniu pewnej „magicznej” granicy wieku nikt nie lubi się starzeć. Czasu się nie zatrzyma i nie możemy go mieć ani więcej ani mniej. Ciągle płynie i posiadamy go tu i teraz, dlatego tak ważne jak go pożytkujemy oraz jak podchodzimy do jego przemijania, a raczej naszego przemijania. Z tym faktem radzimy sobie na wiele różnych sposobów. Choć gdy poddamy nasze zachowania analizie możemy odkryć pewne charaktery- styczne sposoby reagowania, które w psychologii nazywamy mechanizmami obronnymi. Już intuicyjnie możemy je zdefiniować jako pewne utrwalone me-


a stan szczęśliwości jest ciągłą podróżą, dialogiem pomiędzy tym co jest na wielu poziomach zdrowotnym, osobistym i zawodowym. Chcemy wierzyć, że śmierć nas nie dotknie, że to domena starych, niedołężnych ludzi, do których nam jeszcze daleko. Gorzej kiedy życie daje nam dowody na to, że przemija- nie nie ma wieku i dotyczy każdego z nas. A wieczne jest tylko to, co zostawi- my po sobie na tym świecie. I wcale nie mam tu na myśli rzeczy materialnych, ale to jak nas zapamiętają inni. Czy w ogóle będą o nas pamiętać?


Odnoszę wrażenie, że w przemijaniu najtrudniejsze jest poczucie


chaniczne zachowania, które używamy w obronie i teraz pytanie kogo i przed czym? Najzacieklej bronimy najczęściej tego co nam jest najdroższe, czyli swojego życia. Gdy przeżywamy coś nieprzyjemnego a szczególnie pewną myśl, która wzbudza w nas lęk. W przypadku przemijania możemy bać się utraty zdrowia, marzeń, osób, które kochamy czy po prostu niewytłumaczal- ności życia po śmierci. Intensywność zachowań obronnych jest proporcjo- nalna do przeżywanego lęku. Dlatego tak ważne jest aby po pierwsze mieć świadomość swoich schematów, a po drugie umieć poradzić sobie z sytuacją, która wzbudza w nas lęk.


Przemijanie jest częścią życia, która jest poza kontrolą człowieka.


Choćby nie wiem jak bardzo chciał kontrolować czas nikt jeszcze nie wymyślił eliksiru wieczności. Przeżywamy bum medycyny estetycznej i jako kobieta bardzo dobrze to rozumiem, że pragniemy na dłużej zachować nasz wygląd z młodych lat. Jednocześnie nie dajmy się zwieść, że piękno tylko w tym się zawiera. Poznałam w swoim życiu tylko kilka kobiet, które pomimo swojego podeszłego wieku emanowały pięknem. Jedną z nich była moja babcia, która jak nikt potrafiła nie tylko rozumieć życie, ale również mądrze je tłumaczyć. Z ogromną nadzieją akceptowała to, czego zmienić nie mogła i wytrwale walczyła o to, w co wierzyła. Obserwując ją przez lata dopiero po jej śmier- ci zrozumiałam, że towarzysząc mi w życiu oswajała mnie z przemijaniem. Uczyła mnie dobrej postawy w radościach i smutkach, bo jedno i drugie mija,


straty. To, że bardziej koncentrujemy się na tym, co i ile tracimy zamiast my- śleć o tym co zrobiliśmy i pozostawiamy po sobie. Nie każdy musi być wy- nalazcą na miarę Leonarda Da Vinci czy naukowcem jak Einstein. Uważam jednak, że każdy z nas ma możliwość zmiany tego świata, która zaczyna się od nas samych, naszego najbliższego otoczenia. I wierzę, że możemy żyć wiecznie w pamięci i opowieściach ludzi. Moja Babcia będzie żyła na pewno, a jej historie przekaże dalej moim dzieciom i wnukom. Szczególnie tą, gdy musiała wybierać pomiędzy spokojnym życiem, a zaryzykowaniem wszystkiego dla miłości. Czasy się zmieniają, bo ludzie się zmieniają, Kiedyś małżeństwa w większości przypadków były aranżowane bądź wybierało się swojego partnera życiowego poprzez pryzmat statusu materialnego i możli- wości zapewnienia bytu rodzinie w przyszłości. Dziś problem się odwrócił, zbyt pochopnie podejmowane decyzje karzą nas swoimi konsekwencjami, często przez całe życie. Jestem przekonana, że w jednym czy drugim przy- padku najważniejsze jest słuchanie swojego serca mimo wszystko. I tylko niewielu na to stać. Trzeba mieć ogromne pokłady odwagi i zaufania aby móc działać w zgodzie ze sobą oraz wielkie wyczucie i mądrość by żyć w zgodzie ze światem. Stąd myślę, że kiedy jesteśmy młodzi mamy to pierwsze, a wraz z wiekiem przeważa to drugie. Cała trudność jednak polega na utrzymaniu tego w równowadze i zdaniu sobie sprawy, że jedno nie wyklucza drugiego. Życie zgodzie z pragnieniami serca nie wyklucza rozsądku. A wręcz uzupeł- niają się.


Dziś wiem, że między innymi tego chciała nauczyć mnie Babcia


poprzez swoją historię walki o miłość. Ze swoim przyszłym mężem znała się zaledwie miesiąc i musiała podjąć decyzję o wyprowadzce do innego kraju, skąd pochodził. Dziś małżeństwa mieszane są dla nas czymś naturalnym, kiedyś było to widziane w kategoriach fanaberii. Była dość przerażona jak odnajdzie się w nowej kulturze czy będzie mogła kontynuować swoje rodzin- ne tradycje. Jednego była jednak pewna, że woli zaryzykować i podążyć za głosem swojego serca niżeli tego nie zrobić, a później przez resztę życia zastanawiać się co by było gdyby wtedy postąpiła inaczej. Myślę, że na końcu naszej ziemskiej wędrówki nic bardziej nie boli, jak niewykorzystane szanse czy żal, że się czegoś nie zrobiło. I w żadnej mierze nie jestem fanką próbo- wania wszystkiego co nam świat oferuje i życiem typu carpe diem. Lecz pro- blem polega na tym, że wraz z wiekiem zatracamy zdolność słuchania swojej intuicji serca oraz zaufanie, że cokolwiek się dzieje, wszystko będzie dobrze. Wielokrotnie różni pisarze i poeci przekonywali nas, że za dwadzieścia lat od dziś będziemy najbardziej rozczarowani rzeczami, których nie zrobiliśmy.


Myślę, że warto sobie to uświadomić szczególnie w tym czasie


kiedy zaczynamy nowy rok życia. Czas płynie, my przemijamy, a to co wybie- ramy i robimy zostaje wpisane w naszą historię, która będzie niesiona dalej czy to w pamięci czy rodzinnych opowieściach. A jak powiedział kiedyś Arthur Miller: „Może wszystko, co możemy zrobić, to mieć nadzieję, że skończymy z dobrymi żalami”. Czego sobie i Państwu życzę.


Anna Maria Wladkowska KONTAKTY | 20 KONTAKTY |


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40  |  Page 41  |  Page 42  |  Page 43  |  Page 44