Julia Biłat
w treści, ale płyta też jest ciekawa w formie muzycznej. Duet to nie jest łatwe zadanie, to jest często wielkie wyzwanie dla muzyków. To wyzwanie może być bardzo intensywne i nierzadko intymne. Tutaj też tak było. Staraliśmy się wykreować nowe brzmienie duetu piani- na i wiolonczeli. To nie jest wcale takie łatwe, żeby muzyka pianina i wiolonczeli nie brzmiała jak już znane formy muzyczne tych dwóch instrumentów. Myślę, że wyszło nam to całkiem nieźle. Oczywiście są to nasze kompozycje, ale część z nich powstała jeszcze przed naszym spotkaniem. Tytułowe pierwsze spotkanie, “First Meeting”, nawiązuje też do tego bagażu, z którym ludzie spotykają i poznają się. Na płycie pojawiła się też jedna piosenka “Spotkanie”, którą napisałam i zaśpiewałam w języku polskim. Śpiew do wiolonczeli był moim marzeniem. Tutaj to mi się wreszcie udało.
Płyta “First Meeting” zespołu BiWald zawiera dwanaście utwo- rów. Kontakt z zespołem przez
www.biwald.net.
Calliope – powrót do korzeni
Jeszcze 30 lat temu użytkownicy komputerów mogli sami je progra- mować, dzisiaj urządzenia są na tyle złożone, że nie jest możliwe nawet poznanie komponentów ich oprogramowania. Warto wrócić do podejścia, że to komputer wykonuje polecenia, które człowiek pisze i że to my sterujemy komputerami – mówi Marcin Cieślak z In- ternet Society Poland
Co to jest Calliope?
Calliope to układ z procesorem, z pamięcią i zestawem urządzeń wejście i wyjście. Tzn. można do niego coś podłączyć i taką instala- cją sterować. Kupuje się go w postaci płytki.
Aby sobie ją wyobrazić, powiedzmy że ta płytka jest mniej wię- cej wielkości dłoni i też nawet trochę taką dłoń przypomina. Ale wszystkie procesory, wejście i wyjście są na tej płytce widocz- ne, to nie jest żadna schowana skrzynka?
Tak, takie komputerki kupuje się najczęściej w postaci płytek ze wszystkimi częściami na wierzchu. To nie ma ładnie wyglądać, ale trzeba to umieć szybko rozmontować, przymontować itd.
Czyli chodzi o otwarty dostęp do tej płytki?
Przede wszystkim chodzi o to, aby połączyć majstrowanie w świe- cie rzeczywistym z urządzeniami typu silniki, czujniki, lampki itd. z napisanym przez siebie oprogramowaniem. Jest to moim zda- niem sposób przynoszący satysfakcję zabawy z komputerem, czyli po pierwsze oddziaływanie na świat rzeczywisty, czyli pisanie pro- gramu dla samego siebie – i nie chodzi tylko o pisanie na ekranie, ale też o zmianę w świecie rzeczywistym, coś się przesuwa, coś otwiera, coś zamyka i tak dalej. Rzeczywiście taki program jest na- pisany własnoręcznie, najlepiej od podstaw. Mamy możliwość otar- cia się o najbardziej twórczą część obcowania z komputerem, czyli samo powołanie go do życia, uruchomienie. Na początku nie ma w nim żadnego życia, a my mamy możliwość napisania pierwszych elementarnych kroków programu, by ten procesor w ogóle zaczął chodzić. To powoduje, że jesteśmy prawdziwymi demiurgami. Taką małą maszynkę możemy włączyć, uśpić, uruchomić tak jak chce- my, nikt nam tego oprogramowania nie napisał, nie ściągnęliśmy go z internetu, mamy pełną kontrolę nad tym, jak ten komputer będzie działał i co będzie robił.
No właśnie, aktualnie dostajemy taki gotowy program, na- wet się nie zastanawiamy nad tym, że ktoś go programuje dla nas i tym samym nas oddala od rzeczy, z którymi na co dzień mamy kontakt.
Tak, to jest prawda. Jeszcze 30 lat temu, kiedy mieliśmy komputery ośmiobitowe, na których graliśmy i na których pisało się pierwsze programy, mieliśmy wrażenie, że to urządzenie do rozrywki i do za- bawy, a jednocześnie było to urządzenie, które można było samemu od początku do końca programować. Złożoność dzisiejszych urzą-
dzeń zarówno formatu PC jak i telefonów komórkowych jest już tak duża, że nie możemy poznać wszystkich komponentów oprogra- mowania, które jest tam zainstalowane. Nawet specjaliści piszący aplikację na takie urządzenie specjalizują się zwykle w jakimś jego fragmencie. Natomiast urządzenia Calliope dają nam możliwość ro- bienia czegoś tylko dla siebie i bez żadnych ograniczeń. Znam wielu entuzjastów, którzy budują własne systemy sterowania drukarkami 3D. I to jest taki fajny powrót do podstaw, gdzie wszystko od a do z zależy od nas. Sami znajdujemy w nim błędy, uczymy się, jak tych błędów unikać, skąd one się biorą. Wtedy lepiej rozumiemy te gotowe urządzenia. Na pewno warto wrócić do tego podejścia, które zatracamy, że to komputer wykonuje polecenia, które człowiek pisze. Bardziej jesteśmy w stanie kontrolować własne otoczenie komputerowe, czyli panować nad w zasadzie już często wieloma maszynami w naszym otoczeniu. Warto sobie zdać sprawę, że to my nimi sterujemy i to my powinniśmy odpowiadać za skutki ich użycia, a niekoniecznie zadowalać się oskarżaniem producenta.
Czy takie podejście retro, taki powrót do korzeni, może mieć wpływ na naszą przyszłość?
Może mieć wpływ na przyszłość w tym sensie, że robiąc krok wstecz, zastanawiamy się, w którą stronę poszliśmy przedtem i zastanawia- my się, czy aby nie warto tej drogi skorygować. W ten sposób nie będziemy płynąć tylko za modą, za pojawiającymi się co chwila na rynku nowymi urządzeniami. Będziemy bardziej świadomie zasta- nawiać się nad tym, czy to my sterujemy urządzeniami, czy one już sterują nami. Calliope mini mają być dostępne w sprzedaży już w kwietniu tego roku.
Lody na każdą porę roku
Kinga i Stanisław Halamoda przyjechali do Berlina na dwa lata, zo- stali siedem i nie zamierzają się wyprowadzać. Od maja 2016 roku prowadzą tu własną lodziarnię „Oak & Ice”. Ze Stanisławem Hala- modą rozmowiał Maciej Wiśniewski.
Kto właściwie przychodzi w Berlinie zimą na lody? Wszyscy nasi wierni klienci, fani i miłośnicy lodów. Po pół roku działalności macie już swoich wiernych klientów?
Na szczęście mamy ich bardzo wielu. Są miłośnicy konkretnych ga- tunków lodów, ale też klienci, którzy uwielbiają wszystkie lody i na- wet zimą przychodzą do nas całymi rodzinami.
Wasze miejsce można określić mianem „hipsterskie”. Dla kogo jesteście?
Może jest trochę hipsterskie, ale nam zależało przede wszystkim na tym, żeby stworzyć przyjemną przestrzeń, gdzie ludzie mogą zapo- mnieć o czasie i cieszyć się lodami oraz tym, co serwujemy. Mamy również wypieki, kawę i herbatę.
Jak to się wszystko zaczęło? Dlaczego 7 lat temu z Kingą zde- cydowaliście się przyjechać do Berlina?
Przyjechaliśmy z Opola. Właściwie Kinga bardziej z Warszawy, a ja z Poznania, ale naszym rodzinnym miastem jest Opole. Ja studio- wałem w Poznaniu, Kinga w Warszawie. Kinga chciała zrobić kolej- ny stopień naukowy tutaj w Berlinie, kontynuować studia i przyje- chała na praktykę. Z Poznania miałem do Berlina bardzo dogodny dojazd , dlatego bywałem tutaj regularnie. Tak nam się spodobało, że zostaliśmy.
Berlin był początkowo pomysłem na 2 lata, a zostaliście 7...
Podśmiechuję się, że przekonały mnie żeberka z fajnej i znanej rockowej knajpy, która już niestety nie istnieje. Po latach w naszej kawiarni poznałem szefa kuchni, który mi zaserwował te żeberka 7 lat temu. Okazało się, że jest to kanadyjski kucharz. To on zadbał o to, żebym miał takie dobre wspomnienia (śmiech). Czynników było wiele. Zostaliśmy chyba ze względu na styl życia w Berlinie. Miasto nigdy nas nie rozczarowało. Zawsze chętnie wracaliśmy do Berlina i nadal wracamy z podróży z uśmiechem na twarzy. Mimo że Berlin jest większym miastem, nasze życie tutaj zwolniło. Za- częliśmy koncentrować się na jakości życia. Nie istniały takie pro- blemy jak transport publiczny. W zasadzie mogliśmy zrezygnować z przemieszczania się autem po mieście, bo rowery czy transport publiczny są znacznie dogodniejsze i przyjemniejsze. Cały Berlin jest otoczony lasami i jeziorami, co nam też bardzo odpowiada. We- wnątrz miasta łatwo o parki i zieleń miejską. To wszystko dopełnia kultura kulinarna.
Dlaczego zdecydowaliście się założyć lodziarnię, a nie restau- rację serwującą na przykład żeberka?
To jest rzecz, której nam brakowało w Berlinie. Tutejsze lodziarnie to małe pokoiki, które zimą są zamknięte. Te większe, w centrach
KONTAKTY | 21 KONTAKTY |
Page 1 |
Page 2 |
Page 3 |
Page 4 |
Page 5 |
Page 6 |
Page 7 |
Page 8 |
Page 9 |
Page 10 |
Page 11 |
Page 12 |
Page 13 |
Page 14 |
Page 15 |
Page 16 |
Page 17 |
Page 18 |
Page 19 |
Page 20 |
Page 21 |
Page 22 |
Page 23 |
Page 24 |
Page 25 |
Page 26 |
Page 27 |
Page 28 |
Page 29 |
Page 30 |
Page 31 |
Page 32 |
Page 33 |
Page 34 |
Page 35 |
Page 36 |
Page 37 |
Page 38 |
Page 39 |
Page 40