search.noResults

search.searching

note.createNoteMessage

search.noResults

search.searching

orderForm.title

orderForm.productCode
orderForm.description
orderForm.quantity
orderForm.itemPrice
orderForm.price
orderForm.totalPrice
orderForm.deliveryDetails.billingAddress
orderForm.deliveryDetails.deliveryAddress
orderForm.noItems
Szanowni Czytelnicy „Kontaktów”!


Co tydzień polecam Państwu różne wystawy, które są prezentowane w muzeach Berlina. Tym razem wysyłam do Państwa dwie pocz- tówki. Jedną - znalezioną w jednym z takich miejsc - Martin Gropius Bau, drugą – w antykwariacie. Muzea i galerie to nie tylko wystawy z dziełami sztuki. To także urocze często sklepiki z pięknymi plakata- mi, interesującymi książkami, śmiesznymi pamiątkami (w Naturkun- demuseum można kupić skarpety w robaki!), ale też pocztówkami. I to właśnie pocztówki kolekcjonuję (na dzieła sztuki jeszcze mnie nie stać!).


Stań naprzeciwko i zrób zdjęcie, kiedy będzie eksplozja”. Nie miał statywu ani specjalnego aparatu. Stał tam tylko i nacisnął przycisk i wyszło arcydzieło.”


Wiem w dodatku, jakie marzenie ma ten artysta: „I wish I could see in slow motion” – chciałby widzieć w zwolnionym tempie. Dzięki zdję- ciom zatrzymuje czas, a to, co dostrzega oko przez ułamek sekun- dy, mamy zatrzymane na wieki. Na zdjęciu. To, które dziś pokazuję, stało się arcydziełem. Czyż to nie wspaniale kupić je sobie w formie pocztówki za jedno euro?


Fot. Marta Szymańska


Pocztówki są o wiele bardziej interesujące niż listy. Dla osób po- stronnych oczywiście. Można przeczytać, co jest na nich napisane. Z listami trudniej i tak jakoś gryzie sumienie. Czasem udaje mi się znaleźć pocztówkę, którą kiedyś dawno temu ktoś wysłał, ktoś inny otrzymał a teraz dziwnym trafem znalazła się na pchlim targu albo w dziwnym sklepiku z rzeczami, które wydają się już nie być nikomu potrzebne... A my możemy dać jej drugie życie. To dopiero coś!


Ta, którą wysyłam dziś do Was, pochodzi z 1964 roku. Otrzymał ją niejaki Ulrich od swego wujka Williego.


„Kochany Ulrichu! Roman Siegner, Wasserstiefel, 1986, fot. Marek Rogowiec


Kartki pocztowe oprócz tego, że czasem zwyczajnie się podobają, bywa, że po bliższym przyjrzeniu się im – dziwią: „ale właściwie o co chodzi?”


Tak jest w przypadku pocztówki zakupionej w Martin Gropius Bau, wyjątkowym miejscu na mapie Berlina, w którym można zobaczyć zawsze interesujące ekspozycje. Wielokrotnie na łamach „Kontak- tów” polecałam wystawy tu organizowane. Ostatnio wyjątkowe wy- darzenie z Piną Bausch w roli głownej.


Co zatem widzę? No proszę – kalosze. Kto w nich szedł? Piszę „szedł”, bo chyba już nie idzie, gdyż się zdematerializował... A może jednak idzie? Wodny potwór? Chyba widzę jego twarz... Poprzestać na tych wrażeniach? Czemu nie, w końcu to dzieło sztuki, mogę so- bie je interpretować, jak mi się tylko podoba. Ale ja chcę wiedzieć, jak ono powstało!


Znów muszę nadwyrężyć opuszki palców i stukać nimi w klawiatu- rę komputera w poszukiwaniu informacji! Oczywiście na pocztówce widnieje nazwisko twórcy. To Roman Siegner – artysta urodzony 1938 roku w Szwajcarii, tworzący rzeźby, instalacje video, robiący zdjęcia. Tytuł pracy? Niewielemówiący: „Wasserstiefel” („Water bo- ots”, „Kalosze”). Data powstania: 1986.


O! Zawsze miło odkryć, że jakaś pocztówka a raczej artysta, którego dzieło się na niej znalazło, ma związek z Polską. Roman Signer bo- wiem w latach 1971-72 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w War- szawie i posiada dyplom tej uczelni.


Jak jednak zrobić wielką wodę tryskającą z kaloszy? Odpowiedź: wsadzić w wypełnione wodą kalosze dynamit. BRAVO!!! Tak własnie uczynił Roman Signer. Oto wypowiedź samego twórcy:


„Żeby zrobić tę pracę, wypełniłem dwa czarne kalosze wodą i wło- żyłem do nich małe ilości materiału wybuchowego. Zdjęcie pokazu- je to, jak wygladała woda, kiedy go odpaliłem. Przed rozpoczeciem akcji, powiedziałem do Marka, mojego szwagra, który był ze mną:


Jesteś już tydzień na wyjeździe i zapewne zdążyłeś się już zżyć z to- warzyszami zabaw. Czy masz tam też tak wielki apetyt jak u Twojej mamy? Tutaj teraz jest bardzo gorąco, pracowanie nie sprawia żad- nej radości, na pewno kąpiele i zabawa są fajniejsze. Zapytaj proszę Twoją ciocię, czy mama może do Ciebie zadzwonić, podaj czas, kie- dy może to zrobić i numer telefonu. Bądź zdrów i zawsze posłuszny.


Najlepsze życzenia, Wujek Willi”


Domyślam się, że Ulrich musiał być na jakimś obozie, kolonii, za- pewne towarzyszyła mu ciocia, co jest trochę dziwne, ale może ta ciocia mieszka niedaleko miejsca, w którym przebywa chłopiec... jedno jest pewne: wujek Willi mieszka w Zachodnim Berlinie, który, jak widzimy na obrazku, rośnie w siłę. Niedźwiedź (symbol miasta) ma pełne ręce roboty i oczywiście mówi w gwarze berlińskiej (ich = ick!). Z humorem, energią i siłą ukończył budowę paru obiektów m.in. Filharmonii. Wszystko się zgadza. Filharmonia berlińska została bo- wiem wybudowana w latach 1960–1963.


A Państwo dostają jakieś pocztówki? A może trafiła w Państwa ręce jakaś sprzed lat?


ps. Dlaczego nie robi się już kartek pocztowych o tak wspaniałych brzegach?


Marta Szymańska


Martin Gropius Bau Niederkirchnerstraße 7, 10963 Berlin


Godziny Otwarcia: od środy do poniedziałku 10:00-19:00, wtorki zamknięte


Bilety:


Normalny: 7 -12 Euro (w zależności od wystawy) Ulgowy: 6,50 - 8 Euro Do 16 roku życia wstęp bezpłatny.


KONTAKTY | 12 KONTAKTY |


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40