This page contains a Flash digital edition of a book.
Luty to miesiąc miłości – tak mówią. Walentynki,


które przyszły do nas z Zachodu, zmuszają do nieziem- skiego wysiłku. 14 lutego trzeba pokazać drugiej połów- ce, jak bardzo nam zależy, jak cudownie nam razem, jak wspaniale być zakochanym. Tyle tylko, że różowe serdu- szka wokół zakochanych głów krążą jedynie w amerykań- skich komediach romantycznych, a nad moją głową zbie- rają się czarne chmury i kłębią słowa, których lepiej nie wypowiadać na głos. Zostało mi wpojone, że związek polega na kompromisach, ale żeby aż takich?


Od początku wiedziałam, że związek z Niemcem to


wyzwanie nie tylko logistyczne (bo akurat musi pochodzić prawie spod granicy Francji), ale i kulturowe. Wiadomo – na początku motyle w brzuchu, romantyczny świergot ptaszków w sercu i zachwycanie się, jak cudownie ukochany wypowiada to nasze polskie „chrząszcz brzmi w trzcinie”. Tak było na początku – a teraz? Trzaskanie garnkami, rzucanie talerzami i biegi po kuchni z wałkiem w ręku (trochę przesadzam, ale słowem – chwilami jest ciężko). A zaczęło się tak niewinnie – od wspólnego gotowania.


Anne Golenia: Z doktorem Salichem pra-


cujemy i znamy się od dawna, i traktujemy się jak przyjaciele. Dlatego też śmiało mogę po- wiedzieć, że to jeden z najlepszych chirurgów jakich znam. Jednak jego doskonałe wyk- ształcenie, doświadczenie i umiejętności to nie wszystko. Myślę, że kluczem do jego suk- cesu jest sposób, w jaki traktuje on pacjen- tów. Można by powiedzieć, że on leczy nie tylko rękoma, ale i sercem.


Kuchnia chyba najlepiej pokazuje, jak związek wygląda „od kuchni” właśnie. Ja – przyzwy- czajona do pierogów smażonych z boczkiem, na masełku. On – najchętniej jadłby tylko ryż, gdyby się dało, gotowałby go na parze. Ja – najpóźniej o 14:00 obiad na stole – wracam z pracy i chcę zjeść ciepły posiłek. On – obiad najwcześniej o 19:00, o 14:00 to on je drugie śniadanie i zastanawia się nad trzecim. Po miesiącach walk udało się nam dojść do porozumienia. Gotujemy poprzedniego dnia, żeby każde mogło sobie odgrzać obiad o wygodnej porze dnia następnego. Czyli wiemy już, jak gotować, ale kolejny problem – co?


I tu zaczynają się schody – na pewno nie do nieba... Trzy miesiące zajęło mi przekonanie


mojego lubego, że konsumpcja mięsa owszem, przyczynia się do wycinania lasów deszczo- wych (jego argument), ale jest nieodłącznym elementem mojej kultury i diety. W końcu się udało – ustaliliśmy, że mięso jemy 2 razy w tygodniu. I tu – hop, kolejny schodek. Luby odpowiedzialny za zakupy nie może w 3,4 milionowym Berlinie znaleźć mięsa! Ekhm, znaczy się – odpowiedniego mięsa. Bo on chce mięso eko, co to pasło się na ekologicznej łące, jadło ekologiczną karmę i zostało zaszlachtowane też ekologicznie. Od tej ekologii zaczyna mi się podnosić ciśnienie, ale zaciskam zęby i nadal czekam na swój obiad.


Nerwy mi puszczają dopiero tydzień później, kiedy w końcu po porządnym, niedzielnym,


mięsnym obiedzie (ekokurczak w cenie około 80 zł/kg) wychodzimy na spacer po ekologicz- nym Berlinie, by spalić kalorie po naszym ekolunchu. Próbując zapomnieć o kuchennych rewolucjach w naszym związku, zaciskam zęby jeszcze mocniej, kiedy po chodnikach walają się świąteczne drzewka. Nie jedno, nie dwa, ale po kilkanaście sztuk przed każdym blokiem. Gotuje się we mnie, kiedy widzę, ile jedzenia przewala się w śmietnikach i podwórkowych kontenerach. I zastanawiam się, na czym polega ta berlińska ekologia – czy to na pewno o to w niej ma chodzić, żeby wydawać gros pieniędzy na ekologiczne produkty, które później lądują na ulicy? Nie śmiem jednak oponować, kiedy mój luby proponuje wypicie kawy (oczywiście fairtrade) w osiedlowej eko-kawiarence w towarzystwie ekociastka za jedyne 5 euro za sztukę. Niezłą sztuką okazuje się lutowy romantyzm w mieście ekologicznej hipokryzji...


Anna Burek


Dr Med. Martin Jaeger – dyrektor zarzą-


dzający SchlossparkKlinik: W naszej klinice co roku przyjmujemy około 16000 pacjentów w samym ambulatorium, łącznie we wszyst- kich oddziałach przeprowadzamy ponad 5500 zabiegów, z czego 600 na samym Oddziale Chirurgii Stopy. Bez doskonałych lekarzy takie wyniki nie byłyby możliwe. Nie ukrywam, że dr Salich pracuje wyjątkowo dużo, ale też to właśnie o niego proszą pacjenci. Jako profe- sjonalista potrafi połączyć wiele obowiązków oraz odnaleźć się w wielu rolach, pozostając doskonałym specjalistą, ale i zarazem otwar- tym, serdecznym człowiekiem.


KONTAKTY | 39 | KONTAKTY


Tak wygląda oryginalny McLaren F1


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40  |  Page 41  |  Page 42  |  Page 43  |  Page 44