Barometr polsko-niemiecki. Tym razem… kulinarno-zdrowotny
Przed nami luty – podobno najzim-
niejszy miesiąc zimy, ale my przecież się „zimy nie boimy”. Jest kilka sprawdzonych sposobów na poprawę humoru w długie, szare, zimowe dni. W Niemczech już kilka lat temu lekarze doszli do wniosku, że warto w mniej słoneczne pory roku uzupełniać niedobór witaminy D. Polski system publicznej opieki zdrowotnej nie zakłada zasad pre- wencji, więc nie ma tu mody na branie wita- miny D, a lekarze niechętnie kierują na doda- tkowe, „niepotrzebne” badania. W związku z tym Polacy leczą się w większości sami i samodzielnie aplikują sobie suplementy die- ty, co spowodowało, że są ich największymi odbiorcami w Europie. Po obu stronach Odry wiemy, że naszym najlepszym lekarzem jest zdrowa kuchnia, tylko inaczej rozumiemy to określenie.
* * * Odra dzieli cały czas Europę ze względu na
zwyczaje kulinarne. Polska kuchnia w porów- naniu do Litwy, Białorusi czy Ukrainy i tak jest bardzo „śródziemnomorska”, a Polacy już je- dzą wiele lekkich dań i sałatek. U naszych wschodnich sąsiadów zimą – jak za dawnych czasów – je się nadal często obiad na śnia- danie, czyli podgrzewa na ciepło to, co zostało z poprzedniego dnia z obiadu. Najtańszym daniem na Litwie są sprzedawane w Polsce i w Niemczech w drogich, wykwintnych restau- racjach kołduny, czyli rodzaj małych pierogów z cienkiego ciasta z mięsnym farszem, które gotuje się w wywarze z liścia laurowego i ziela angielskiego. I przyznam, że taka delikatna zupa kołdunowa świetnie smakuje rano przed wyjściem na mróz.
* * * W Polsce klimat staje się coraz łagodniej-
szy i możemy sobie pozwolić na śniadania już właśnie bardziej śródziemnomorskie, czyli zimne, chociaż zimą – przyznam – chętnie je- my coś ciepłego przed wyjściem do pracy. Panowie wybierają tradycyjne parówki, a pa- nie – owsiankę. No właśnie, owsianka wraca do łask po kilkudziesięciu latach. Pamiętam, jak byłam małym dzieckiem i starsze siostry tłumaczyły mi, że powinno się jeść owsiankę, żeby długo pozostać młodą, co mnie wtedy zupełnie nie interesowało. Cały świat opowia- da, jak mało atrakcyjna smakowo jest kuch- nia angielska z jej typową śniadaniową porridge, czyli owsianką na śniadanie, a teraz owsianka w różnych formach przeżywa swój wielki powrót.
* * * Polskie supermarkety zalane zostały tanimi
towarami, z których bardzo cieszą się klienci, a które swoją zawartością przypominają bar- dziej mydelniczkę niż coś możliwego do spo- życia. Patrząc na etykietki bułek i chleba w ta- kich sklepach sieciowych – na przykład w „Tesco” czy „Carrefour” – zastanawiam się, kiedy w ogóle przestanie się dodawać do tego
rodzaju pieczywa mąkę, bo zastąpi ją już niebawem całkowicie kolejne kilka składn- ików typu E 5555. Od pewnego czasu sprawdzam wszystko przed zakupem, bo mo- że lepiej już nic nie jeść, niż wrzucać w siebie samą chemię. A w Polsce możemy spotkać coraz to nowe niespodzianki, na przykład pasztet ze śliwką, w którym praktycznie nie ma mięsa, tylko sprytnie namoczona w smaku pasztetu kasza manna, właśnie ze śliwką w środku. Ostatecznie kasze są zdrowe i su- szone śliwki też, tylko ten sos ma co najmniej z 10 składników typu E. Polacy nie zdają sobie sprawy, że za 20 lat będą się leczyć na różne schorzenia, spowodowane spożywaniem sztu- cznej żywności.
* * *
W Niemczech panuje stanowczo większa świadomość potrzeby zdrowego odżywiania. Ostatnio bestsellerem książkowym w Berlinie i okolicach jest pozycja pod ciekawym tytułem DUMM WIE BROT, czyli głupi jak chleb. Doktor David Perlmutters zmienia w tej książce cał- kowicie opinię o dotychczasowych produk- tach pełnoziarnistych, ponieważ pszenica, cu- kier i węglowodany wpływają negatywnie na nasz mózg. Po wojnie w pszenicy było 14 chromosomów, a teraz, po różnego rodzaju „ulepszeniach” – aż 44! Okazuje się, że spraw- ność mózgu tego, kto odpowiednio się od- żywia, może pozostać do starości bardzo dob- ra, a nawet zdrowym jedzeniem można sty- mulować przyrost komórek. Pogorszeniu się kondycji organizmu winny jest podobno glu- ten, znajdujący się produktach z pszenicy. Doktor Perlmutters proponuje w swojej
książce 150 wolnych od glutenu przepisów, które pozytywnie stymulują nasz mózg i mogą nas uchronić przed neurologicznymi schorze- niami oraz pomagają zminimalizować różne dolegliwości związane ze starzeniem się. Czy teorie Perlmuttersa są sprawdzone czy nie okaże się za kilka lat, ale warto może zwrócić tymczasem uwagę na produkty z innych zbóż niż pszenica, takie chociażby jak żyto. Na pew- no warto pozostać przy kupowaniu produktów jak najmniej przetworzonych, a w wypadku pieczywa – często kupować to pełnoziar- niste.
* * * Polską propagator-
ką nieprzetworzonej ży- wności jest Anna Le- wandowska, choć mo- że nie do końca pols- ką, tylko już polsko-nie- miecką, ponieważ mie- szka teraz z mężem Ro- bertem w Monachium. Nie tylko jest złotą me- dalistką karate, ale po- stanowiła ostatnio zad- bać o stan zdrowia Po-
KONTAKTY | 14 | KONTAKTY
laków i napisała książkę pt. „Żyj zdrowo i ak- tywnie” (z kim oczywiście?) z Anną Lewan- dowską. Przyznam, że sceptycznie podchodzę do wszystkich poradników, a szczególnie tych, które serwują nam cudowne diety lub spo- soby na szczęśliwe życie. Książka pani Ani jednak mnie zaskoczyła swoją bezpośred- niością, zrozumieniem dla ludzkich słabostek i ciepłem, z jakim została napisana. Pomyś- lałam, że jeżeli pani Anna jest taka, jak jej książka, to pan Robert miał szczęście spotkać na swojej drodze taką towarzyszkę życia. „Żyj zdrowo” jest efektem prowa-
dzonego przez Annę Lewandowską blo- ga – healty plan by ann, do którego warto zajrzeć. Pani Ania już na początku swojej książki wyjaśnia, że nie chce wprowa- dzić mody na zdrowie..., bo moda to zjawisko, które przemija. Tylko marzy, żeby ludzie ży- jący zdrowo stali się większością w społeczeń- stwie (polskim) i to na stałe! Proponuje zacząć od ćwiczenia szacunku dla samego siebie i po- traktowania siebie jak swoje własne dziecko. Przyznaje, że trzeba odwagi, aby dokonać zmian w swoim życiu, łącznie ze zmianami przyzwyczajeń żywieniowych. Twierdzi, że lu- dziom, którzy są leniwi, brakuje w rzeczywis- tości jedynie motywacji. Książka nie zachęca do odchudzania, ale
do pozbycia się złych nawyków żywienio- wych, co automatycznie obniży wagę ciała. Oczywiście do takich zmian musimy podcho- dzić spokojnie i dać sobie czas, na przykład rok, żeby na stałe wprowadzić nowe przyz- wyczajenia do swojego życia. W poradniku są wyjaśnione w prosty sposób zasady pracy naszych poszczególnych organów, działanie poszczególnych witamin i mikroelementów oraz ich wpływ na naszą kondycję. Druga część zawiera bogate propozycje dań na wszystkie miesiące roku. Podstawą zasad nowego żywienia ma być żywność prosta, wcześniej nieprzetworzona. Unikajmy jak og- nia białej mąki, białego cukru, który najlepiej zastąpmy miodem, ksylitolem lub syropem klonowym, wyrzućmy margaryny z lodówki na rzecz oliwy i masła klarowanego. Pani Anna,
Page 1 |
Page 2 |
Page 3 |
Page 4 |
Page 5 |
Page 6 |
Page 7 |
Page 8 |
Page 9 |
Page 10 |
Page 11 |
Page 12 |
Page 13 |
Page 14 |
Page 15 |
Page 16 |
Page 17 |
Page 18 |
Page 19 |
Page 20 |
Page 21 |
Page 22 |
Page 23 |
Page 24 |
Page 25 |
Page 26 |
Page 27 |
Page 28 |
Page 29 |
Page 30 |
Page 31 |
Page 32 |
Page 33 |
Page 34 |
Page 35 |
Page 36 |
Page 37 |
Page 38 |
Page 39 |
Page 40 |
Page 41 |
Page 42 |
Page 43 |
Page 44