search.noResults

search.searching

dataCollection.invalidEmail
note.createNoteMessage

search.noResults

search.searching

orderForm.title

orderForm.productCode
orderForm.description
orderForm.quantity
orderForm.itemPrice
orderForm.price
orderForm.totalPrice
orderForm.deliveryDetails.billingAddress
orderForm.deliveryDetails.deliveryAddress
orderForm.noItems
ruchu patriotycznego, jak ty żyjesz tym patriotyzmem do ojczy- zny, mieszkając w Niemczech?


W tych czasach słowo patriotyzm ma negatywne konotacje. Ale jest też takie pojęcie jak wesoły patriotyzm. Można być dumnym ze swo- jego kraju, można lubić swoją historię, kochać ją i pamiętać o bo- haterach. Ale jednocześnie nie trzeba negować za to historii innych lub uważać, że nasza historia jest najlepsza i jedyna. Można też po prostu mieć szacunek dla innych.


Pozostaje nam w takim razie zaprosić do wesołego patrioty- zmu i życzyć powodzenia w budowaniu drużyny harcerskiej w Berlinie. Jak osoby zainteresowane mogłyby się z tobą skon- taktować?


Na facebooku mamy stronę, która się nazywa 1 LDH ZHPpgK im. Ks. Józefa Poniatowskiego Leipzig, czyli 1 Lipska drużyna harcerzy Związek Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju. Czuwaj!


Max - rbb/Adam Gusowski


które nie mówią po polsku. Nie muszą mówić perfekcyjnie, ja też nie mówię perfekcyjnie po polsku, nie chodziłem do polskiej szkoły, dopiero na slawistyce na Uniwersytecie Humboltów nauczyłem się języka polskiego. Wracam do tego języka.


Czy wasza drużyna ma też kontakty z niemieckimi skautami?


Tak, mamy takie kontakty. Np. co roku przekazujemy sobie betle- jemskie światło pokoju. A nasza drużyna będzie też uczestniczyła w grze terenowej z niemieckimi skautami.


Jakbyś opisał te kontakty?


Z własnego doświadczenia powiem tak: nie zna się tej osoby oso- biście, kogoś spotyka się pierwszy raz w życiu, ale pojawia się od razu przyjaźń, życzliwe uczucie. Mamy międzynarodowe pozdro- wienia. W Polsce mówimy „czuwaj”, Niemcy mówią „gut Pfad”, w Anglii mówi się „be prepared”, ale wszyscy pokazujemy trzy palce prawej ręki i każdy wie, że to jest skaut. Jak byłem w tym roku we Francji, spotkałem przypadkowo włoskich skautów i oni podali mi lewą rękę! To też jest tajny znak rozpoznawczy.


Powróćmy do ideałów, które wymieniłeś. Tam padło coś takie- go jak „oddanie ojczyźnie”. Skoro harcerze są przywiązani do


FELIETON


słoikami z gołąbkami i pulpetami z ryżem ochoczo wyruszyliśmy w paździer- niku w największą podróż młodości. Niecierpliwi byliśmy zdobywania wiedzy, głodni nowych informacji – chcieliśmy się uczyć od autorytetów, wzorować na bardziej doświadczonych, inspirować tymi, którzy posiedli wiedzę, o której nam się wtedy jeszcze nie śniło. Z głowami napchanymi marzeniami i dum- nymi celami, nie myśleliśmy o tym, co czeka na nas na krańcu tej studenc- kiej przygody.


we wynagrodzenie niższe niż stypendium naukowe na uczelni, ośmiogo- dzinne kserowanie dokumentów i parzenie kawy w zamian za skopiowane z internetu referencje po rocznych praktykach, a wszystko to z poczuciem, że złapaliśmy byka za rogi, bo na nasze miejsce jest co najmniej 10 innych chętnych, spragnionych zdobywania pierwszego po studiach zawodowego doświadczenia. I to nie tak, że żadne z nas wcześniej nie pracowało – ow- szem, harowaliśmy po nocach w obskurnych barach, za 5 złotych za godzi- nę, w konsekwencji zasypiając na poranne wykłady, udzielaliśmy korepetycji rozpieszczonym gimnazjalistom, zamiast uczyć się do kolokwium, pisaliśmy prezentacje maturalne leniwym licealistom, zamiast skupiać się na własnych rozprawach licencjackich czy magisterskich. Doświadczaliśmy najpiękniej- szego okresu w swoim życiu najpełniej, jak to możliwe – żyjąc od wypłaty do wypłaty, na zupkach chińskich i wypalanych pod salą wykładową papierosach wysępionych od bezdomnych (do dziś mi wstyd).


szu za pokój w współdzielonym mieszkaniu, planowaniu każdego, nawet naj- bardziej błahego zakupu kilka miesięcy do przodu, uczęszczania na wszelkie darmowe kinowe i teatralne pokazy popremierowe i wmawianiu sobie, że na tym właśnie polega dorosłość, niektórzy z nas zdecydowali się spróbować za granicą. Wielu z nas wybrało Berlin. Europejską stolicę, w której spełnia się amerykański sen o karierze od pucybuta do milionera. Dzierżąc w ręku zakurzony dyplom wyższej uczelni, jedno doświadczenie na stanowisku prak-


Po latach spędzonych na płaceniu absurdalnie wysokiego czyn- | A czekało głównie rozczarowanie – mizerny rynek pracy, etato-


Nie znam wśród swoich rówieśników z gimnazjum ani jednej osoby, która nie poszłaby na studia. Wszyscy, jak jeden mąż, podchodziliśmy do matury, stresowa- liśmy się jej wynikami i tym, czy uzbieranych punk- tów starczy, by dostać się na wymarzoną medycynę, historię sztuki, administrację czy wyśnione prawo lub dziennikarstwo. Z plecakami zapakowanymi po klapę


Radio COSMO po polsku o godz. 18.00 livestream w internecie i na smartfonach w aplikacji WDR o godz. 22.00 na antenie radia COSMO


w Berlinie na fali 96,3 MHz w Nadrenii Północnej - Westfalii - 103, 3 MHz, w Bremie i Dolnej Saksonii – 95,6 i 98,9 MHz.


tel. 030 - 97 993 - 35 610 www.cosmoradio.de polnisch@rbb-online.de


Gramy, informujemy i słuchamy Państwa głosów. Audycje prowadzą: Monika Sędzierska, Adam Gusowski, Tomasz Kycia i Maciej Wiśniewski.


tykanta i mając za sobą setki sezonowych prac, o których wstyd wspomi- nać w CV, ponownie ruszyliśmy w podróż zwaną dorosłością. Tym razem jednak – nie jako równi równym, a jako Polacy na zagranicznym rynku pracy. Ponownie z plecakami wypchanymi słoikami, a głowami – niepew- nością, strachem i brakiem poczucia własnej wartości. Trudno o łechtanie własnego ego, kiedy w uszach nadal brzmią słowa poprzednich szefów: na Twoje miejsce są setki chętnych.


koszulach, lakierowanych skórkowych butach, ze świeżo wydrukowa- nym, oprawionym w błyszczącą koszulkę CV w drzwiach pierwszej, dru- giej, piątej, dziesiątej firmy. Tak, jak nas do tego przyzwyczajono, zawsze przed czasem, odmawiając kawy, jednym tchem wymienialiśmy swoje wady, z paniką szukaliśmy w pamięci swoich zalet. A obok nas na rozmo- wę rekrutacyjną czekały wspominane po tysiąckroć setki chętnych na tę samą posadę. Niemówiących po niemiecku, nieznających się na temacie nawet w połowie tak dobrze jak my, z nieaktualnym CV, do którego i tak nie mieli czego wpisać, bo za studia płacili rodzice, a po studiach nie mieli ochoty na bezpłatne praktyki. Stali dumnie, doskonale wiedząc, czego chcą. Stali tłumnie, doskonale znając swoją wartość. Stali w różnorakich kolejkach do pracodawców, by w końcu dostać wymarzoną pracę. Zdoby- li stołek dzięki swoim umiejętnościom, doświadczeniu, temperamentowi, potencjałowi. My też dostaliśmy pierwsze w Berlinie pozycje. Z tą różnicą, że nam się zwyczajnie „udało”.


kreatywni, zaradni, obowiązkowi – tak mówią o nas niemieccy współpra- cownicy i pracodawcy. O nas! O tych, którzy sami o sobie mówią: bez wystarczającego doświadczenia, z wykształceniem niekierunkowym, z angielskim nieperfekcyjnym, niemieckim niewystarczającym. Ceni się nas za pracowitość i pomysłowość, za umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji, za wytrwałość, upór i konsekwencję. Ceni się nas za to, czego nauczyła nas Polska. Nie wstydźmy się zatem doświadczeń, nawet tych najbardziej przypadkowych, z pozoru nie znaczących nic. To one zbudowały naszą wartość. Nie próbujmy umniejszać swojej warto- ści – sięgajmy z dumą po to, co inni biorą bez wstydu: wyższe stano- wiska, większe pieniądze, wymagające obowiązki, rozwijające projekty. I nie mylmy skromności z brakiem wiary we własne możliwości, pokory z brakiem umiejętności walczenia o swoje, a doświadczenia zebranego w Polsce – z jego brakiem. Jesteśmy warci więcej niż się nam wydaje! Musimy w siebie jedynie uwierzyć w połowie tak mocno, jak wierzą w nas inni, niekoniecznie Polacy.


Anna Burek KONTAKTY | 22 KONTAKTY Do diaska – udało? Uczciwi, rzetelni, punktualni, samodzielni, Stanęliśmy zatem tak, jak nas nauczono: w wykrochmalonych


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40