This page contains a Flash digital edition of a book.
FELIETON


Odkąd pamiętam, wmawiano mi, że stereotypy to zło. Nie należy ich słuchać, podążać za nimi ani ich powtarzać. Stereotypy są krzywdzące, zniekształcają rzeczywistość, powodują uprzedzenia i brak motywacji do samodzielnego poznawania ludzi czy miejsc, smaków czy dźwięków, o których mamy już wyrobioną na podstawie stereotypu opinię. Widzenie świata przez pryzmat stereotypów to jakby widzenie tego co dookoła oczami nie swoimi, ale czyimiś – babci, wujka, siostry, kuzyna. Czy naprawdę tak chętnie oddalibyśmy umiejętność osobistego doświadczania świata? Czy naprawdę wolelibyśmy słuchać o smaku lodów, zachodach słońca, wiosennych podmuchach wiatru, pierwszych miłościach, zamiast ich doświadczać? Za żadne skarby, co? To dlaczego tak chętnie oddajemy możliwość poznania innych kultur na rzecz powtarzania tego, co mówią nam o nich inni?


Długo nazywałam samą siebie osobą, która nie podąża za Roman Brodowski


A. B.: Poza twórczością literacką angażuje się pan także inaczej wtamtejsze życie, prawda?


Roman Brodowski: Od kilku lat wspomagam moją skromną osobą powołaną przez ludzi wielkiego serca i działającą od ponad dwudziestu lat organizację pożytku publicznego - Stowarzyszenie Pomocy Rubież. Stowarzyszenie to zajmuje się stricte charytatywną działalnością na rzecz wspomagania naszych mniej zamożnych rodaków na wschodniej rubieży. Pomoc,


jakiej udzielamy


dzięki pomocy dobroczyńców, ma ogromne spektrum i dociera na Białoruś, Ukrainę i Litwę, czyli na tereny Kresów Wschodnich. Dzięki zaufaniu moich białostockich przyjaciół, pełniąc funkcję pełnomocnika stowarzyszenia na terenach wschodniej Polski i Berlina, miałem możliwość organizować kilka zbiórek darów, zarówno w tym wielokulturowym mieście, jakim jest Berlin, jak też w Kostrzynie, Słubicach czy moich kochanych Pszczółkach. Z darów tych skorzystali członkowie naszej polskiej diaspory żyjącej na Grodzieńszczyźnie jak i Wołyniu. Proszę mi wierzyć, że słowa Jezusa – „więcej radości sprawia dawanie, niż branie” – nabierają znaczenia wówczas, gdy to czynimy. To naprawdę cudowne uczucie.


A. B.: Pana utwory, ale i czyny, potwierdzają, że jest pan nie tylko pisarzem, ale i myślicielem oraz filozofem. Która z tych dziedzin jest panunajbliższa?


Roman Brodowski: Myślę, że we współczesnym świecie te zadania są nierozerwalne. Nie można pisać bez uprzedniego myślenia, nie można być filozofem bez umiejętności spisywania swoich myśli. Nie jesteśmy już niestety pokoleniem, w którym wystarczyło stanąć na agorze i głosić swoje myśli, by być wysłuchanym. Dziś filozofia wykorzystuje do tego media. Ja z kolei wykorzystuję swoje publikacje. To one przekazują moje rozważania, wątpliwości czy mądrości. To one są wynikiem moich przemyśleń w formie także stworzonej przeze mnie – wformie moich utworów.


A. B.: Gdyby na potrzeby tej rozmowy miał pan złapać jedną swoją myśl, która w charakterze refleksji towarzyszy panu, gdy pan myśliowspółczesnym świecie, coby to było?


Roman Brodowski: Często wracam do wypowiedzianej przeze mnie w 2001 roku myśli. Podczas pogadanki filozoficznej w Zielonej Górze powiedziałem: Początek życia jest początkiem umierania, a śmierć jest początkiem życia. Zatem jesteśmy zmienną formą wiecznego bytu. Granica tej zmienności jest największą tajemnicą naszej świadomości zamkniętą we wnętrzu nieokreślonej idei. To jest sedno naszego życia – odkrycie tajemnicy istnienia w tym świecie. Próba odpowiedzi na to pytanie to także moja niewyczerpana siła napędowa do ciągłego tworzenia.


stereotypami. O wszystkich miałam dobre zdanie, ignorowałam istnienie różnych kultur, wielu wyznań, innych kolorów skóry. Dla mnie wszyscy byliśmy jednakowi – wszyscy byliśmy, zwyczajnie, ludźmi. Kiedy ktoś krzyczał brudas, czarnuch, śmierdziel, dzikus, terrorystka, pijaczka, ladacznica, ja oburzałam się i ze łzami w oczach starałam się przywrócić tym ludziom dobre imię. Przekonywać, dyskutować, polemizować z osobami, które nie rozumiały moich argumentów, by do końca wierzyć w możliwość usłyszenia od nich: No dobra, sorry, masz rację. Nie powinienem oceniać, skoro nie znam. W tej swojej otwartości w stosunku do innych nie zorientowałam się, że popadłam z jednej skrajności w drugą. Pozytywne stereotypy, teorie na temat równości, nadal są stereotypami, wynikiem sztampowego myślenia i wcale nie krzywdzą mniej, niż te negatywne.


Paradoksalnie uświadomiła mi to młodzież, którą miałam okazję


uczyć w jednej z berlińskich szkół. Podczas zajęć z szesnastolatkami chyba ja nauczyłam się więcej od nich, niż oni ode mnie. Moim celem było opowiedzieć młodzieży o Polsce i Polakach, a także o stereotypach, które funkcjonują na nasz temat w Berlinie. Pierwszym zadaniem, które młodzież ode mnie otrzymała, było zebranie jak największej liczby sądów, frazesów, schematów, dowcipów krążących wśród berlińczyków na temat Polaków. Oczekując, że wyliczankom nie będzie końca, z zaskoczeniem zauważyłam, że już po 5 minutach młodzież nie wiedziała, co ze sobą począć. Na pytanie, czy mają problem ze zgromadzeniem stereotypów na nasz temat, usłyszałam odpowiedź: Nie, nie mamy, ale nie rozumiemy czemu ma to służyć. Nie znamy żadnych Polaków, więc nie wiemy, dlaczego mielibyśmy się na ich temat wypowiadać. Po dłuższej dyskusji na temat sensu istnienia stereotypów, doszliśmy do wniosku, że mimo wszystko warto o nich mówić.


O stereotypach powinniśmy dyskutować chociażby z jednego powodu – by doznać uczucia wstydu, kiedy przed grupą 20 osób musimy wypowiedzieć je na głos. Berlińska młodzież z zażenowaniem czytała przede mną – Polką określenia typu: Polak-złodziej, Polak- pijak, Polka-sprzątaczka, Polka-niepracująca, na zasiłku. Chłopak, który wypowiadał się jako ostatni, jako jedyny spojrzał mi w oczy i powiedział: Ale przecież to wszystko to głupota, bo TY jesteś Polką, a nie wyglądasz ani na złodzieja, ani na osobę, która żyje z zasiłku. A ja, mimo że jestem Niemcem, wcale nie jestem punktualny, ani uporządkowany. Stereotyp zawsze jest krzywdzący, nawet ten, który z zamierzenia ma być pozytywnym. Bo wszyscy jesteśmy inni. Tak samo przykro może być Polakowi, który ciężko pracuje, że ma opinię człowieka siedzącego na zasiłku, jak i mnie – roztrzepanemu nastolatkowi, który nie dorównuje swoim zachowaniem opinii Niemca- idealnego pracownika. Tylko tyle i aż tyle. Proste słowa nastolatka były mi mottem przez kolejne tygodnie i wiecie co? Nigdy nie nauczyłam się tyle o ludziach, co przez ten czas. Moi znajomi przestali być Turkami, Niemcami i Włochami, a stali się po prostu Tugce, Alexandrą i Massimilianem. Nagle okazało się, że w takim samym stopniu realizują stereotypy o swojej narodowości, co są ich zupełnym zaprzeczeniem. A jeśli na dwoje babka wróżyła, a szansa na zwycięstwo jest 50/50, to czemu choć raz nie spróbować inaczej? Spójrzcie na ludzi wokół jako indywidualne jednostki, nie elementy czy realizacje kultury. Gra jest warta świeczki, a nagrodą dla wytrwałych jest zupełnie nowe i świeże spojrzenie na rzeczywistość. To tak, jakbyście w wieku 46 lat znowu mogli się zakochać ten pierwszy raz. To, co? Zaryzykujecie?


Anna Burek KONTAKTY | 24 | KONTAKTY


Page 1  |  Page 2  |  Page 3  |  Page 4  |  Page 5  |  Page 6  |  Page 7  |  Page 8  |  Page 9  |  Page 10  |  Page 11  |  Page 12  |  Page 13  |  Page 14  |  Page 15  |  Page 16  |  Page 17  |  Page 18  |  Page 19  |  Page 20  |  Page 21  |  Page 22  |  Page 23  |  Page 24  |  Page 25  |  Page 26  |  Page 27  |  Page 28  |  Page 29  |  Page 30  |  Page 31  |  Page 32  |  Page 33  |  Page 34  |  Page 35  |  Page 36  |  Page 37  |  Page 38  |  Page 39  |  Page 40